niedziela, 25 maja 2025

Jazda - Muriel Spark

Lise bierze w pracy urlop. Kupuje tą idealną sukienkę i... przygotowuje się na wyjazd na południe Europy. Wszystko ma zaplanowane - od ubioru po spotkanie z pewnym mężczyzną. Jeszcze do końca nie wie, kim on jest. Ale wie, że go rozpozna. On już na nią czeka.

Następnego dnia policja odnajduje ciało kobiety. A my, dzięki powieści Muriel Spark, staramy się poznać ostatnie godziny życia naszej bohaterki. I to, co doprowadziło do jej śmierci. 



Bohaterka od samego początku nie zdobyła mojej sympatii. Po incydencie z zakupem sukienki, określałam ją mianem gburowatej wariatki. Podczas jej lotu obstawiałam lekkie szaleństwo. Słowo ekscentryczna cisnęło mi się na usta, gdy  nowopoznana kobietą zwiedzała miasto i robiła zakupy. Miała jednak jakiś cel. Coś zaplanowała, ale wydawało mi się, że wszystko robi chaotycznie. Gubi się sama w swoich niestandardowych rozwiązaniach. Koniec powieści pokazał mi jak silną miała osobowość. Lise była osobą zdeterminowaną, potrafiła wpłynąć na innych ludzi, by móc zrealizować swój plan. 

Okładka to majstersztyk - kolorami nawiązuje do garderoby głównej bohaterki i jej częstych podróży cudzymi autami. Gdy zdejmiemy obwolutę ukazuje nam się zilustrowane w mocnych barwach zakończenie powieści. 

Tłumaczenia powieści dokonał Jacek Dehnel. W jego tłumaczeniu czytałam tylko dziecięcą książkę, a "Gdy leżę, konając" Faulknera czeka w niekończącej się kolejce. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie ma tu wyszukanego języka, ale groteskowe dialogi są świeże  i absurdalne, a zachowania bohaterki trącą lekka paranoją. Tłumacz potrafił oddać to zniecierpliwienie, oczekiwanie i nerwowe zachowanie głównej bohaterki powieści. 

W posłowiu Jacek Dehnel podzielił się swoimi odczuciami dotyczącymi tłumaczenia oraz twórczości Muriel Spark. To taki fajny dodatek, gdy już przeczytamy zaskakujące zakończenie powieści.

Książka powstała w latach 70. Nie czuć, by choć odrobinę się zestarzała. Nadal jest nowatorską opowieścią o kobiecie, która porzuca patriarchalna narrację i sama podejmuje decyzje. Odważnie mówi swoim głosem. Nie boi się konfrontacji. Wymyka się ze schematów, śmieje się w twarz osobom, które próbują ją oceniać. 


Czy książkę mogę nazwać arcydziełem? Nie wiem. Ale wiem, że mocno mnie denerwowała bohaterka, co chwilę miałam ochotę pytać "o co tu chodzi?". A sam koniec, choć wiedziałam czego się spodziewać, i tak mnie zaskoczył! Ta powieść, nie mająca nawet dwustu stron, siedzi mi w głowie. Zakończyłam czytać i nadal prowadzę wewnętrzne dysputy nad jej niepowtarzalnością i kontrowersyjnością. Tak powinno chyba wyglądać obcowanie z dobrą literaturą.  



Dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova, że mogłam poznać niepublikowaną dotąd w Polsce powieść Muriel Spark. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz