czwartek, 26 czerwca 2025

Gwieździste niebo nad nami. Perseidy. - Katarzyna Grabowska

17-letnia Kornelia po rozwodzie rodziców wyjeżdża wraz z matką w Bieszczady. Nie jest to upragniony kierunek podróży, nastolatka wolałaby zostać w rodzinnej Łodzi. To w tym mieście ma przyjaciół i szkołę. W ostatnich latach oddaliła się od matki (i ojca) i to Beata i Filip stali jej się najbliżsi. Nowe miasto, nowa szkoła i całkiem nowi ludzi powodują, że Nelka czuje się zdradzona przez matkę i... uwięziona na zadupiu, na którym trudno nawet o zasięg internetowy.

W szkole czuje się jak intruz, i tak też jest traktowana. Trochę na własne życzenie, gdyż stara się odgrodzić od klasy. Jedyna przychylna jej osoba to Adam - szkolny prymus i wielbiciel gwiazd, którego przypadkowo poznała pierwszej nocy po przyjeździe. Razem z nim oglądała spadające gwiazdy (Perseidy) i nawiązała się między nimi nić porozumienia. W klasie pojawia się także Mati - brat bliźniak Adama. Rozrabiaka, indywidualista, wokalista zespołu rockowego przyciąga spojrzenia dziewczyn. I Nelki, z którą od początku nie potrafi się dogadać. Napięcie między nimi narasta coraz bardziej. Czy to z powodu antypatii czy może jednak rodzącego się uczucia?


To moje pierwsze spotkanie z twórczością Katarzyny Grabowskiej i jestem pozytywnie zaskoczona. Książka opowiada o życiu nastolatki, która poprzez perypetie rozwodowe rodziców traci z nimi bliskość. Sama buduje nowe relacje - z influenserką Beatą i jej znajomym, który staje się chłopakiem Nelki - Filipem. Nastolatka bardzo ceni sobie przyjaciół i nie dostrzega, że jest przez nich wykorzystywana. Jej relacja z matką też jest trudna. Rodzicielka nic z nią nie ustala, traktuje jak dziecko, które trzeba chronić. Sama podejmuje decyzje rzutujące na ich dalsze życie. Chce zapewnić córce spokój, odciągnąć ją od fałszywych przyjaciół i zapewnić jej namiastkę rodziny (wraz z ciocią Gienią).

Autorka w bardzo dobry sposób (bez moralizatorstwa) ukazała relacje pomiędzy nastolatkami oraz młodymi ludźmi i osobami dorosłymi (rodzicami, krewnymi, nauczycielami). Subtelnie i z empatią ukazała emocje targające młodą dziewczyną - frustrację, brak więzi, gniew. Brak stabilizacji w rodzinie powoduje próbę samodzielnego radzenia sobie w życiu, brania za siebie odpowiedzialności i nawiązywania (a po przeprowadzce w Bieszczady odgradzania się) bliskości z osobami w jej wieku. Postacią łagodzącą spory i ukazującą racje drugiej strony jest ciocia Gienia. To ona daje wsparcie obu kobietom, troszczy się o proste, podstawowe rzeczy - jak dobre jedzenia, płaszcz... Małe rzeczy, które budują zaufanie i bliskość. I to nie krzyki matki, ale spokojne pytania cioci Gieni pokazują Kornelii jakie relacje zbudowała z przyjaciółmi. W książce znajdziemy też plejadę uczuć targające nastolatki, między którymi zaczyna iskrzyć, a które ni dopuszczają do siebie tej myśli. Jak ważna jest dla nich lojalność, a zarazem chęć odkrycia drugiej osoby.

Bardzo dobra publikacja na rynku wydawniczym skierowana do młodzieży. Ciekawa fabuła, poruszająca losy wiecznie skomunikowanych internetowo i patrzących w smartfony nastolatków, a która w jasny sposób ukazuje targające nimi emocje - bunt, gniew i potrzebę akceptacji. Kornelia jest uparta, zła na cały świat. Czuje się pokrzywdzona przez los i matkę, buntuje się. takie zachowanie czyni ją autentyczną. Łatwo zidentyfikować się z taką bohaterką, wejść w jej skórę i przeżywać wszystko razem z nią.

Jedynym minusem tej publikacji jest czekanie na tom drugi, w którym część sporów i wątków (mam nadzieję) zostanie odkryta przez Autorkę powieści.


Dziękuję Wydawnictwu Videograf za egzemplarz recenzencki.


piątek, 20 czerwca 2025

Koniec mapy - S.J. Lorenc

Czasami mam ochotę poszaleć i wykupić wycieczkę w jakieś odległe nieznanie miejsce. I w żadnym wypadku nie ciepłe, umieram w temperaturze powyżej 25 °C. Skandynawia zawsze mnie kusiła i nadal kusi. Svalbard należący do Królestwa Norwegii może i nie jest moim największym marzeniem, ale taki krótki rejs chętnie bym odbyła. Jednak po przeczytaniu tej powieści... No, cóż... Zaczynam się wahać, czy byłby to dobry pomysł, gdyż...


Powieść zaczyna się jak radosny krok ku wielkiej przygodzie! Osiem nieznanych sobie wcześniej osób wyrusza na wykupiony rejs w okolice Svalbardu na Oceanie Arktycznym. Na lotnisku pojawiają się już pierwsze potknięcia - zagubienie bagażu czy braki w załodze. Ale o dziwo, wszystko da się naprawić przy odrobinie dobrych chęci i ekipa wyrusza na podbój Arktyki.

Poszczególni pasażerowie "Moskwy" raczej lekko podeszli do przygotowań do wyprawy. Nie jest to przecież luksusowy wypad statkiem rejsowym, a wycieczkowicze nie są przygotowani na kontakt z dziką przyrodą (nie wiedzą jak się zachować przy spotkaniu niedźwiedzi polarnych), słabościami własnych organizmów czy problemami, które zabrali ze sobą na statek. Do tego dochodzi kontakt z obcymi osobami i ich tak odmiennymi charakterami. Autor w bardzo umiejętny sposób pokazał jak potrafią ścierać się różne charaktery i jak w sytuacjach kryzysowych reagują poszczególni ludzie. Nie ma tu stałych schematów zachowań, gdyż każdy z pasażerów jest inny charakterologicznie, mają też różne doświadczenia oraz odmienne sposoby radzenia sobie ze stresem.

Z każdym kolejnym dniem na łodzi, atmosfera gęstnieje. Pojawiają się nowe problemy, współpasażerowie nie akceptują się w pełni...


Lorenc świetnie naszkicował postacie - każdy z nich ma cechę (lub kilka), które mogą drażnić każdego. Nawet nas czytelników. Są aroganccy, kłótliwi, pyszni, zadziorni, przemądrzali... Są prawdziwi. Natomiast Arktyka nie stanowi tylko tła, jest kolejnym bohaterem - milczącym, chłodnym. Ale potrafiącym zaatakować. Atmosfera powieści z każdą stroną gęstnieje - przestają działać telefony, przyroda zaczyna przejmować dowodzenie, a załoga musi nauczyć się współpracy i... zaufania do siebie. Bo w tych warunkach mogą liczyć tylko na siebie.

Dwa wielkie plusy dla Autora - pierwszy za wprowadzenie narracji z kilku perspektyw, dzięki czemu opowieść staje się wielowymiarowa. Możemy poczuć i zobaczyć wszystko, to co każdy z bohaterów opowieści. Daje nam to szerszy obraz, ale nie uspokaja. Raczej budzi większy niepokój. Stopniowo dowiadujemy się o traumach współpasażerów, o tym co siedzi im w głowach, co planują... Jak łatwo potrafią wybrać siebie i swoje wygody, jak trudno im słuchać poleceń, ich własna ambicja i chęć bycia pierwszym, najlepszym doprowadza w końcu do nieszczęśliwego końca.

Drugim plusem jest wplecenie w opowieść historii Svalbardu. Wprowadza nas to w atmosferę miejsca, a mnie jako osobie sprawdzającej wszystko, co można (miejscowości, postacie historyczne, trasy lotów samolotów, koszty wycieczki...) dało małego pstryczka w nos. Miejsca są prawdziwe - Pyramiden istnieje po dziś dzień... A może i zakończenie jest realne?

Aż ciarki chodzą po plecach...



Powieść jest debiutem pióra S.J. Lorenc(a?) i to dobrym debiutem, wartym polecenia i przeczytania. Dziękuję Wydawnictwu Mięta za egzemplarz recenzencki.




czwartek, 19 czerwca 2025

Przeklęty wieżowiec - Alessandra Santelli

Kochasz zagadki? Marzysz by zostać detektywem?

To ta książka jest idealna dla ciebie! To zbiór 35 zagadek kryminalnych, które rozgrywają się w przeklętym wieżowcu na Upper West Side w Nowym Jorku. Każda z zagadek zawiera krótką historyjkę oraz ilustrację. Razem dają nam podpowiedź do rozwiązania  każdej ze zbrodni. 

Sprawdź kto jest złodziejem w delikatesach. Czy spotkanie z żoną może doprowadzić do śmierci? I czy suszarka do prania może zabić?

Baw się. Czytaj. Oglądaj. Analizuj. I rozwiązuj zagadkę!



sobota, 14 czerwca 2025

Rysa - Kamila Bryksy

Latem 2011 roku czwórka młodych ludzi wyrusza na górską wyprawę w Bieszczady. Mimo dobrej organizacji gubią drogę i po zmroku błądzą poza szlakiem. Przez splot dziwnych wydarzeń, do rodzinnego Gdańska wracają tylko we trójkę. 

W Wilnie para młodych ludzi dostrzega w obrazie nadawanym z Lublina zaginioną dziewczynę z Bieszczad. Gdzie była przez ostatnie dziesięć lat? Co spowodowało, że zerwała kontakt z resztą grupy na tak długi czas? Czy jest bezpieczna? Pytań bez odpowiedzi jest coraz więcej.


Pierwsze, co rzuca się w oczy to okładka. Ciemnozielona z jasnymi prześwitami - to czwórka ludzi chodząca z latarkami po lesie. Gdy poruszymy książka, to na okładce ukazują się... latarki. Świetne nawiązanie do treści książki. A i samą książkę dzięki temu chętniej bierze się w łapki.

Powieść czyta się bardzo szybko. Podobnie jak w książce "Cień", Autorka świetnie buduje napięcie. Akcja tej wciągającej historii prowadzona jest dwutorowo - w latach 2011 i 2021. Powoli odkrywamy tajemnice poszczególnych bohaterów. Każdy z nich ma rysę... na przeszłości, charakterze. Pojawienie się zaginionej dziewczyny otwiera stare rany, odnawia przytłumione przez czas konflikty, burzy krew... Stopniowo poznajemy historię z bieszczadzkiej wyprawy. Przeplatana się ona z obecnymi losami bohaterów.

Fabuła powieści jest świetnie utkana z niedomówień, tajemnic i zwrotów akcji. Autorka trzyma czytelnika w ciągłym napięciu, by co rusz zaskoczyć go nowymi odkryciami z przeszłości bohaterów. Świetnie opisane retrospekcje, stopniowo odkrywają coraz mroczniejsze tajemnice. Autorka buduje napięcie bazując na naszym pierwotnym strachu, który ma na celu ochronę przed niebezpieczeństwem i zapewnienie przetrwania. A mimo to, z drżeniem rąk przewracamy strona za stroną, by odkryć zaskakującą prawdę. 

Bohaterowie powieści, choć na pierwszy rzut oka wydają się fajną paczką przyjaciół, z każdą stroną widać między nimi pojawiające się zgrzyty, niedomówienia, próby rządzenia i cichą walkę o bycie liderem grupy. Wyraziście są nakreślone relacje pomiędzy poszczególnymi osobami, pełne napięć i sekretów. Kamila Bryksa na kartach swej powieści ukazuje jak łatwo można manipulować czyimiś emocjami czy zachowaniem, i jak destrukcyjny wpływ to ma na czyjąś psychikę. 


Powieść "Rysa" jest pierwszorzędną historią o zaufaniu, manipulacji i traumie. Staje się też przestrogą, że nie każda bliska nam osoba jest godna pokładanego w niej zaufania, że warto polegać również na sobie i swoich osądach. Oraz pamiętać, że przeszłość jest w stanie nas dogonić. 



Dziękuję Wydawnictwu Mięta za dwa wieczory w strachu, było warto :)

piątek, 13 czerwca 2025

Janek (nie Janka) - Erica Silverman, Holly Hatam

Janka to słodki bobas. Jej siostra Zuza jest zachwycona małą siostrzyczką i już planuje wspólne zabawy. Kiedy Janka zaczyna dorastać zamiast wspólnych pląsów w tiulowych spódnicach woli błocisko, peleryny superbohaterów i robale. Nie chce też nosić sukienek. Dobrze się czuje w kapeluszu i kamizelce taty. Prosi także by zwracać się do niej imieniem Janek. Zuza nie rozumie co stało się z jej siostrą.

Bardzo dobra publikacja skierowana do dzieci i rodziców (ze specjalną notką od autorki), która w przystępny sposób tłumaczy zagadnienie tożsamości płciowej. Pokazuje jak z szacunkiem podchodzić do dzieci i ich potrzeb.
Bardzo ważna publikacja na naszym rynku wydawniczym.

poniedziałek, 9 czerwca 2025

Kochanek Mafiosa - Dawid Przybysz

Powtarzam, że płodozmian literacki jest ważny. Jako bibliotekarz i raczkujący recenzent powinnam czytać różne gatunki literackie, wspierać młodych twórców, otwierać się na nowości. Tak, ale... Czasami nie wiem jak potem ubrać w słowa moje odczucia po lekturze. Ale do rzeczy...


Adam, główny bohater i osoba prowadząca narrację, to świeży absolwent prawa. Nie wie, co teraz ze sobą zrobić – to nie był jego wymarzony kierunek, aplikacja go nie interesuje, a dodatkowo jego chłopak kończy związek. Pod wpływem chwili przyjmuje propozycje kuzynki i postanawia wylecieć do Meksyku. Będąc na miejscu, już po kilku dniach ściąga apkę randkową i dzięki niej poznaje Diega, chodzący ideał. Nowa relacja szybko się rozwija, gdy Adama przypadkowo odkrywa, że ma do czynienia z członkiem mafii. Co zwycięży – serce czy rozum?


Książka "Kochanek mafiosa" była reklamowana jako romans w LGBT w środowisku mafijnym. Nie mój klimat, ale postanowiłam sprawdzić ten nurt w literaturze i zgłosiłam swą chęć do przeczytania i zrecenzowania powieści Dawida Przybysza (Wydawnictwo Ostre Pióro).

Nie liczyłam tu na bardzo rozbudowane mafijne wątki, jednak w powieści jest tylko kilkukrotnie stwierdzenie, że Diego jest członkiem kartelu (oczywiście jest przystojny, bogaty, ma tatuaż i nosi dobrze skrojone garnitury) oraz pokrótce opisana „impreza” z narkotykami. Meksykański ideał męskiego piękna wychodzi do pracy rano i wraca wieczorem jakby pracował w korpo. Ten wątek jest słabo poprowadzony – brak tu brutalności, szorstkości, broni... Autor wykorzystał tylko oryginalną nazwę jednej z silniejszych organizacji przemytniczych w Meksyku.

Książkę czyta się szybko, ale język powieści jest toporny i mocno wydumany. Cudaczne dialogi pomiędzy Adamem a jego przyjaciółką nie współgrają z wcześniej wykreowanym obrazem delikatnego i zakochanego bohatera. Nie jestem osobą pruderyjną, ale mocno mnie zastanawia, kto tak rozmawia o seksie.

Wątek romansu pomiędzy bohaterami rozwija się w tempie ekspresowym. Już po kilku dniach mężczyźni wyznają sobie miłość. Jasno wpisuje się to w schemat narracji romansu, i z tym nie dyskutuję, wiedziałam na jaki gatunek literacki się decyduję. Jednak Adam bez żadnych rozmów czy wcześniejszych ustaleń z partnerem, wyskakuje jak Filip z konopi i nazywa Diego „mężem”. Rozumiem, że miało to podkreślić jak ważną osobą jest dla głównego bohatera i jak mocne łączy ich uczucie, mnie jednak zniesmaczało. Słowo to było nadużywane, a sam Diego nawet tego nie komentuje. Wyglądało raczej na brak pomysłu jak homoseksualni partnerzy mogą do siebie mówić i czy używają „słodkich” zdrobnień – misiaczku, kochanie...?

Rys charakterologiczny bohaterów też wypada na niekorzyść. Adam, choć to dorosły mężczyzna, zachowuje się nie adekwatnie do wieku – jak świeżo upieczona „gimnazjalistka” już po pierwszym spotkaniu planuje ślub z Diego. Jego rozwój emocjonalny pozostawia też sporo do życzenia – wykazuje spokój z sytuacjach dziwnych, zaskakujących, takich jak chodzenie z bronią po mieście; szkolenie by nie dać się zabić; brat bliźniak, z którym się całował. Natomiast po imprezie mafijnej, na którą nota bene był przygotowany, robi karczemną awanturę. Podobnie jak z zachowaniem tajemnicy o związkach Diego z mafią – Adam, na prośbę partnera usuwa social media, przenosi się do willi, utrzymują swój związek w sekrecie, by nie narazić się członkom kartelu. Jednak przy najbliższej okazji dzieli się informacjami z przyjaciółką oraz kuzynką.

Diego choć jest członkiem meksykańskiej mafii i pasowałby tu obraz silnego mężczyzny, to oprócz wątków erotycznych, w których narzuca tempo i jest osobą bardziej dominującą, raczej wypada słabo. Nie jestem w stanie go konkretnie scharakteryzować. W powieści przedstawiony jest jako przystojny mężczyzna w dobrze skrojonych garniturach. Kilkukrotnie pojawia się informacja, że posiada skrzywionego penisa – tylko nie wiem czy określa to go jako osobę homoseksualną, mafiosa czy dobrego kochanka.

Liczyłam na ciekawe sceny seksu. I troszkę się przeliczyłam. Były poprawne, ale opisane dość technicznie i zajmowały skromną ilość tekstu. Nie wywołały we mnie większych emocji, moje policzki nie spłonęły czerwienią. Rzeczą, która rzuciła mi się w oczy był brak korzystania z prezerwatyw, przy wcześniejszych krytycznych wypowiedziach Adama o otwartych związkach i możliwości zarażenia się wirusem HIV. Ten wątek wywołał we mnie silny sprzeciw – przedstawiono tu społeczność LGBT jako rozwiązłą i zarażającą się chorobami przenoszonymi drogą płciową. Brakło tu ważnej informacji, że od wielu lat istnieje skuteczne leczenie (są to leki antyretrowirusowe) i życie osób zakażonych nie jest równoznaczne z wyrokiem śmierci. Przyjmując leki blokuje się rozwój HIV. A gdy utrzymuje się on na poziomie niewykrywalnym nie przenosi się go podczas kontaktów seksualnych ani na dziecko w okresie płodowym.



Książka nie jest arcydziełem. Mam do niej dużo zastrzeżeń. Dałam jednak ocenę 5/10 gdyż:

  • książka została ładnie wydana – nienachalna okładka w klimacie mafijnym (ważne, że bez gołej klaty), farbowane brzegi; układ tekstu dobry.

  • ciekawy pomysł na fabułę; plus za umieszczenie wątku LGBT.

  • Autor mnie zaskoczył podwójnym zakończeniem. I choć miałam wybrać jedno, to (przepraszam, ale nie żałuję) zapoznałam się z oboma. Były raczej oczywiste, łatwo można się było domyślić dalszych losów bohaterów. Ale ja jako Czytelnik miałam wybór, a to lubię.

  • publikacja wywołała we mnie burzę emocji (niekoniecznie pozytywnych), zmusiła do refleksji nad obecnymi trendami w literaturze i do dyskusji (biedni ci moi współpracownicy), co tak naprawdę powinny zawierać powieści mafijne i czy warto je łączyć z wątkiem LGBT.

  • książkę podarowałam osobie zainteresowanej wątkiem LGBT i na pewno jej treść wywoła jeszcze sporo emocji.



środa, 4 czerwca 2025

Masło - Asako Yuzuki

Rika Machida, główna bohaterka powieści „Masło” pracuje jako jedyna kobieta w redakcji „Tygodnika Shūmei”. Zostaje w pracy do późna, sama nie gotuje, zadowala się gotowymi daniami, jej związek ogranicza się do coraz rzadszych spotkań z równie zapracowanym partnerem. Młoda kobieta chce wspinać się coraz wyżej po szczeblach kariery zawodowej, by móc zostać reporterką. Swoją szansę upatruje w wywiadzie z Manako Kajii, autorką bloga kulinarnego oskarżoną o zabójstwo trzech mężczyzn. Próby uzyskania widzeń w areszcie śledczym w Tokio oraz możliwości wywiadu z oskarżoną, spełzają na niczym, aż do momentu, gdy Rika wykorzystuje podpowiedź przyjaciółki – pyta osadzoną o przepis na gulasz wołowy.

Spotkania kobiet skupiają się na rozmowach o jedzeniu - jego strukturze, teksturze, zmieniającemu się smakowi i rozkoszy jaką daje spożywanie dobrze przygotowanych (nawet najprostszych) dań. Reporterskie śledztwo Riki dotyczące odkrycia przyczyn zgonów mężczyzn z otoczenia Manako zmienia kierunek. Młoda kobieta daje się wciągnąć w grę prowadzoną przez oskarżoną – próbuje sugerowanych przez nią potraw, odkrywa nowe miejsca na mapie kulinarnej (nie tylko) Tokio. A następnie wraca, by podzielić się swymi odczuciami, odkryciami, doznaniami. Zawodowe zainteresowanie Riki przeradza się w lekką fascynację osobą Kajii, jej podejściem do życia oraz zamiłowaniem do stosowania masła.

Reporterka zmienia się. Nie tylko poprzez śledczą pracę, kontakt z Manako, ale przede wszystkim poprzez próbowania i odkrywania na nowo potraw sugerowanych przez oskarżoną. Riki odnajduje rozkosz w jedzeniu i smakowaniu. Zmienia się jej ciało, ale także i ona. Dostrzega więcej rzeczy w otoczeniu, staje się bardziej wyczulona na siebie i swoje potrzeby. Zaczyna traktować się jako priorytet.



Według mnie dużym błędem, szkodzącym promocji tej książki, jest uznanie jej za kryminał. Autorka wykorzystała prawdziwą historię „Zabójczyni Konkatsu” - morderczyni z zamiłowaniem do gotowania, ale wątek kryminalny, który pojawia się w powieści, jest tylko tłem wydarzeń społeczno-obyczajowych współczesnej Japonii oraz kulinarnych odkryć głównej bohaterki.


Autorka powieści ukazuje nam jak działa japoński świat prasy, jego wewnętrzny świat hierarchii, zdobywania informacji oraz mocnego patriarchatu. To świat, w którym rządzą (i dzielą informacją, zleceniami, a nawet czasem) mężczyźni. To świat, w którym kobieta musi zrezygnować z siebie, by móc osiągać wyznaczone przez siebie zawodowe cele. Nie tylko praca determinuje poddańczą rolę kobiet, ale także rodzina, jej dość tradycyjny model gdzie kobieta (nawet jeśli pracuje) głównie zajmuje się domem, dziećmi i przygotowywaniem posiłków. Choć Japonia jest krajem bardzo rozwiniętym, nadal zachowuje w relacjach rodzinnych bardzo stare podziały ról społecznych. Czego przykładem jest też Manako Kajii, która stara się zaspokoić najprostsze potrzeby mężczyzn – jedzenie, porządek w domu, zainteresowanie ich osobą i dokonaniami. Bo to oni się puszą przed oskarżoną o morderstwa kobietą. A ona... Ona chce być podziwiania. Ale w tej tradycyjnej (okropne słowo) roli kobiety, usługującej mężczyźnie, wykonującej proste czynności, będącej od niego zależnej (także finansowo). Choć przewrotnie to zabrzmi, jest to także moc. Dzięki niej Kajii uzależniła od siebie mężczyzn i to oni, koniec końców, byli zależni od niej, jej ciepła, zrozumienia i... jedzenia.


Ważnym wątkiem poruszonym w powieści jest podejście do ciała i jego akceptacja. Manako z prawidłową wagą (względnie małą nadwagą) traktowana jest jak „monstrualna grubaska”, a wychudzona Riki za obraz kobiety o idealnej figurze. Przypomniała mi się reklama produktów kosmetycznych z logiem gołębia, która promowała na rynku europejskim i amerykańskim hasło, że każda kobieta (w domyśle niezależnie od wagi) jest piękna. Na rynku azjatyckim tak prowadzona akcja promocyjna nie spotkała się z uznaniem. Wyśrubowane standardy dotyczące wagi, były ważniejsze niż indywidualne piękno kobiet. Autorka książki zwraca naszą uwagę, że te narzucone przez mężczyzn ograniczenia względem wyglądu kobiet nadal pokutują. I co gorsza kobiety dają się wtłoczyć w proponowany im schemat – wyglądu, dbania o ciało, diet. Słowem ograniczenia własnej osoby.


Bardzo fajnym zabiegiem było nie tylko ukazanie społecznych zachowań obowiązujących w Kraju Kwitnącej Wiśni, jej tradycji i kuchni, ale także dalekowschodniej mentalności i przeświadczenia, że wystarczy mała zmiana, by my sami oraz świat wokół nas uległ przemianie. Bardzo dobrze to zostało zilustrowane poprzez przemianę głównej bohaterki. Przemianę fizyczną połączoną z akceptacją zmieniającego się ciała czy krokiem do rozwoju i poznania nowej dziedziny (gotowania). Ale także, a może przede wszystkim do zbudowania nowych relacji. Relacji, które dają siłę, wnoszą coś w życie, a nie są płytkimi, często instrumentalnymi kontaktami.


Nie jestem fanką gotowania. Krojenia, siekania i doboru kolorystycznego potraw już tak. Ale ta powieść zabrała mnie w te rejony gastronomiczne, w których chciałabym bywać. Podobnie jak główna bohaterka zaczęłam doceniać proste smaki - ona ryż z masłem i sosem sojowym (już próbowałam, pycha!), a ja przypomniałam sobie, że kiedyś jadłam ciepłe bułki z plasterkami masła i popijałam herbatą miętową (ukochane smaki podstawówki i początków liceum). Do tej pory uwielbiam masło. Dodaje je do przyrządzanych potraw, tak się u mnie w domu robiło. Ale to dzięki książce Asako Yuzuki zastanowiłam się, co mnie w tym produkcie przyciąga. Bo to nie chodzi tylko o smak dzieciństwa. Tu chodzi o konsystencję, zmianę struktury masła pod wpływem ciepła oraz uwalnianiem aromatu i aksamitnej miękkości na języku. Dotarło do mnie także, że czym jestem starsza tym bardziej doceniam smaki przyrządzanych (niekoniecznie przeze mnie) potraw. Że jedzenie staje się przyjemnością, a nie jak kiedyś obowiązkiem do którego zmuszano małego niejadka. Słowo klucz to przyjemność. Jedzenie wywołuje uczucie błogości, i jak z reklamy znanego batonu, bez niego nie jesteś sobą. Najedzeni, zaspokojeni... stajemy się łagodniejsi. Pierwszym krokiem do osiągnięcia tego stanu jest próbowanie najprostszych składników, między innymi tytułowego masła.


Bardzo dobra, wielowymiarowa powieść ukazująca współczesną Japonię oraz miłość do jedzenia, które może łączyć nawet obce sobie osoby. Smakowity kąsek literacki.


poniedziałek, 2 czerwca 2025

Tak bardzo czekam, żeby cię przytulić - Eoin McLaughlin

Długa zima dobiegła końca. Jeż cierpliwie czeka, aż jego przyjaciel wybudzi się ze snu. Tylko gdzie on jest? Gdzie zapadł w sen zimowy? Pod krzakiem? A może kamieniem? Wszyscy przyjaciele Jeża są mili, ale któż mógłby się równać z najlepszym przyjacielem i jego czułym uściskiem?

Cudowna, ciepła opowieść o sile przyjaźni, która przerwa nawet zimową rozłąkę.

środa, 28 maja 2025

Demon luster - Martyna Raduchowska (Cykl: Szamanka od umarlaków - tom 2)

Oto ona. Cała na... czarno? Mroczna i zdeterminowana. Ida Brzezińska, szamanka od umarlaków. Wiecznie nieobecna na zajęciach studentka psychologii oraz świeżo upieczona konsultantka do spraw pośmiertnych w Wydziale Opętań i Nawiedzeń. Dziewczyna jest pogodzona ze swoim losem i mocami, którymi obdarzyła ją natura – potrafi przewidzieć czyjś zgon i bierze odpowiedzialność za przeprowadzenie duszy zmarłego na drugą stronę.

Ida ma jednak pecha. A właściwie Pecha. Dusza, którą miała przeprowadzić w zaświaty, znika po drugiej stronie lustra. Niedoświadczona szamanka składa także przysięgę. Przysięgę, która może i ją samą pociągnąć w niebyt.

Czy młoda adeptka odnajdzie lustrzaną drogę do Mikołaja? Czy jest w stanie dotrzymać przysięgi? I co z tym wszystkim wspólnego ma krzak róży i czarna brzoza?


Świetnie wydana powieść – okładka zachwyca, barwione brzegi nawiązują do treści powieści. Pięknie współgra na półce z częścią pierwszą.

Sama powieść jest wartka, zabawna, wybuchowa, mroczna i zaskakująca. Ida jako bohaterka rozwija skrzydła. Staje się bardziej wojownicza i pewna siebie. Nie boi się stanąć oko w oko ze złem i podjąć rzuconą jej rękawicę. Martyna Raduchowska nie cacka się ze swoją bohaterką – co rusz rzuca jej kłody pod nogi. Nie czeka, aż Ida wszystko sobie poukłada i wypocznie. O nie! Tu akcja goni akcję. Choć autorka nie żałowała także czarnego humoru czy ciętego języka. Dzięki temu powieść czyta się szybko, nie da się jej odłożyć na bok.

To nie jest powieść fantasy o ratowaniu czyjejś duszy. To powieść o byciu wojownikiem (wojowniczką właściwie), pogodzeniu się ze swoimi mocami i losem, nad którym nie jesteśmy wstanie zapanować. To historia o stawaniu się silniejszym, lepszym, wytrwalszym. O dorastaniu i rozwijaniu sobie jako człowieka. Choć sprzedana nam w otoczce ironicznej opowieści urban fantasy.

Świetną rekomendacją jest fakt, że mój nastoletni syn nie zamierzał czytać tych „dziewczyńskich” książek. Ale widział mój zachwyt i w 3 dni poznał całą trylogię przygód Idy. I teraz bezczelnie mówi do mnie w trzeciej osobie udając ciotkę Teklę :) Stworzyłam czytelniczego maniaka. I wiecie co, dobrze mi z tym. Bo nasze literackie żarty podtrzymują więź z „jakże bardzo dorosłym” nastolatkiem.


Mocniejsza, bardziej mroczna powieść z cyklu Szamanka od umarlaków to fascynująca podróż w zaświaty, którą polecam każdemu.


Dziękuję Wydawnictwu Mięta za cudowny prezent na Dzień Dziecka :D


niedziela, 25 maja 2025

Jazda - Muriel Spark

Lise bierze w pracy urlop. Kupuje tą idealną sukienkę i... przygotowuje się na wyjazd na południe Europy. Wszystko ma zaplanowane - od ubioru po spotkanie z pewnym mężczyzną. Jeszcze do końca nie wie, kim on jest. Ale wie, że go rozpozna. On już na nią czeka.

Następnego dnia policja odnajduje ciało kobiety. A my, dzięki powieści Muriel Spark, staramy się poznać ostatnie godziny życia naszej bohaterki. I to, co doprowadziło do jej śmierci. 



Bohaterka od samego początku nie zdobyła mojej sympatii. Po incydencie z zakupem sukienki, określałam ją mianem gburowatej wariatki. Podczas jej lotu obstawiałam lekkie szaleństwo. Słowo ekscentryczna cisnęło mi się na usta, gdy  nowopoznana kobietą zwiedzała miasto i robiła zakupy. Miała jednak jakiś cel. Coś zaplanowała, ale wydawało mi się, że wszystko robi chaotycznie. Gubi się sama w swoich niestandardowych rozwiązaniach. Koniec powieści pokazał mi jak silną miała osobowość. Lise była osobą zdeterminowaną, potrafiła wpłynąć na innych ludzi, by móc zrealizować swój plan. 

Okładka to majstersztyk - kolorami nawiązuje do garderoby głównej bohaterki i jej częstych podróży cudzymi autami. Gdy zdejmiemy obwolutę ukazuje nam się zilustrowane w mocnych barwach zakończenie powieści. 

Tłumaczenia powieści dokonał Jacek Dehnel. W jego tłumaczeniu czytałam tylko dziecięcą książkę, a "Gdy leżę, konając" Faulknera czeka w niekończącej się kolejce. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Nie ma tu wyszukanego języka, ale groteskowe dialogi są świeże  i absurdalne, a zachowania bohaterki trącą lekka paranoją. Tłumacz potrafił oddać to zniecierpliwienie, oczekiwanie i nerwowe zachowanie głównej bohaterki powieści. 

W posłowiu Jacek Dehnel podzielił się swoimi odczuciami dotyczącymi tłumaczenia oraz twórczości Muriel Spark. To taki fajny dodatek, gdy już przeczytamy zaskakujące zakończenie powieści.

Książka powstała w latach 70. Nie czuć, by choć odrobinę się zestarzała. Nadal jest nowatorską opowieścią o kobiecie, która porzuca patriarchalna narrację i sama podejmuje decyzje. Odważnie mówi swoim głosem. Nie boi się konfrontacji. Wymyka się ze schematów, śmieje się w twarz osobom, które próbują ją oceniać. 


Czy książkę mogę nazwać arcydziełem? Nie wiem. Ale wiem, że mocno mnie denerwowała bohaterka, co chwilę miałam ochotę pytać "o co tu chodzi?". A sam koniec, choć wiedziałam czego się spodziewać, i tak mnie zaskoczył! Ta powieść, nie mająca nawet dwustu stron, siedzi mi w głowie. Zakończyłam czytać i nadal prowadzę wewnętrzne dysputy nad jej niepowtarzalnością i kontrowersyjnością. Tak powinno chyba wyglądać obcowanie z dobrą literaturą.  



Dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova, że mogłam poznać niepublikowaną dotąd w Polsce powieść Muriel Spark. 


sobota, 24 maja 2025

Szarlatanka - Izabela Meyza

Dwie dekady po wojnie, młoda felczerka Agata Srożko, osiada w Przypadce. Dzięki pomocy sąsiadów i okolicznych mieszkańców remontuje stary, odziedziczony po rodzinie dom, w którym udziela porad medycznych. Zaprzyjaźnia się z Lusią. Losy kobiet splatają się, w jedną wspólną historię. Gdy trzydzieści lat później kobieta ginie, mieszkańcy małej wioski na polsko-litewskim pograniczu podejmują poszukiwania. 

Czy odnajdą Agatę? Czy mieszkańcy są godni zaufania? A może przy okazji przeczesywania okolicy wyjdą na jaw dawno skrywane sekrety? 


Gdy otrzymałam egzemplarz książki od Wydawnictwa Mova, to nie do końca wiedziałam czego się spodziewać po powieści. Kojarzyłam tylko autorkę z eksperymentu, który "popełniła" z Witkiem Szabłowskim (świetne reportaże o Turcji, tak na marginesie) - mała podróż w czasie, do PRL-u. Miałam obawy, że temat znachorki może być potraktowany po macoszemu. Gdy tylko zabrałam się za czytanie odkryłam świetnie opisaną społeczność a w niej kobiety, kobiety które przepełnia siła. 

Akcja książki prowadzona jest z kilku perspektyw. Mamy historię Agaty oraz jej listy do córki. Opowieść Lusi zmagającej się z chorobą męża i trudną, traumatyczną przeszłością zdrad dokonanych przez najbliższe dla jej osoby. Pojawiają się także przemyślenia Gajki, córki Agaty. To one rzucają dodatkowe światło na przeszłość kobiet i ich wspólne zagmatwane losy.

Powieść jest opowieścią o kobietach. Kobietach, które walczą o swą samodzielność i samostanowienie jak Agata. O kobietach dla których miłość i rodzina jest ważniejsza niż one same, ich godność i prawda. O wszystkich tych zwykłych niewiastach, które są bohaterkami dnia codziennego - opiekują się dziećmi, domem, pomagają w polu. I to one ponoszą konsekwencje działań swoich i... mężczyzn. Tak, mężczyzn. Panowie wydają się być odpowiedzialnymi i pracowitymi głowami rodzin. Jednak przy bliższym spojrzeniu na poszczególnych mężczyzn zamieszkujących wieś Przypadka ujawnia się ich pijaństwo, wulgarność, chuć i brak szacunku do kobiet. Autorka ukazała nam małą zamkniętą społeczność, która choć dba o swoich członków, to pełna jest sekretów, tajemnic i bólu. Izabela Meyza z wyczuciem i delikatnością opisała jak można sobie radzić ze zdradami, traumą. Jak rany zadane przez najbliższych nie potrafią zagoić się latami, ale my, kobiety, potrafimy trwać i walczyć dalej. To opowieść trudnej sztuce wybaczania. Sobie i innym. 

Bardzo dojrzała proza. Pięknie zilustrowana wieś i jej mieszkańcy. Silne, twarde kobiety, które niosą na barkach nie tylko swój świat. Warta poznania i polecania dalej. 


czwartek, 22 maja 2025

Zuchozaur - Rachel Bright

Pierwszy rower to zapowiedź super przygody, ale i czegoś nowego. Zuchozaur nie może się doczekać, aż uda się na pierwszą przejażdżkę. Wskakuje na swój pojazd i... Co to? Dlaczego wszystko się chwieje? Mały dinuś spada na ziemię. Próbuje jeszcze raz i... znów spada. Gdy zamierz się poddać pojawi się jego ukochana babcia. 

Czy zdoła przekonać go do podjęcia kolejnej próby? Sprawdźcie. 


Cudowna ilustrowana opowieść o tym, że wszystko co nowe może sprawiać nam trudności. Ale nie można się poddawać, bo każda próba (nawet ta nieudana) przybliża nas do sukcesu. 

ej 




piątek, 16 maja 2025

Miejsce dla cieni - Lidia Brankovic

Lili wie, że ma cień. Zauważa, że ulega zmianom w czasie dnia. Ale nie poświęcała mu większej uwagi. Bo przecież to tylko zwykły cień. Aż pewnego dnia, cień zaczyna się dziwnie zachowywać. Zamiast machać ręką jak jego mała właścicielka, podnosi nogę! Lili próbuje go ignorować, stara robić się mniejsza, ale Cień wtedy rośnie. Rośnie i porywa Lili do magicznej krainy...

Dziewczynka musi zajrzeć w głąb siebie, zrozumieć swe uczucia, by móc wrócić do domu.
Bardzo emocjonalna opowieść o poznawaniu siebie i swoich uczuć, nawet tych mrocznych i bardzo bolesnych. Opowieść zawiera w sobie wiele metafor, więc warto czytać ją razem z dzieckiem by móc wspólnie rozmawiać o emocjach.

środa, 14 maja 2025

Podgrodzie. Miasteczko dziecięce - Barbara Sowińska-Adamczyk

Kiedy dostaje w ręce książkę Domu Wydawniczego Księży Młyn, to czuję podwójną frajdę - raz, że nowa książka a dwa, że odkryje coś nowego i nieznanego. Każda publikacja tego wydawnictwa dotycząca miejsc rozsianych po całej Polsce, nawet jeśli je znam, jest w stanie mnie czymś zaskoczyć, ukazać nowe fakty, legendy czy fotografie. I tak było i w  tym przypadku.

"Podgrodzie. Miasteczko dziecięce" autorstwa Barbary Sowińskiej-Adamczyk to dopracowana monografia największego ośrodka kolonijnego w PRL-u. Czy o nim słyszałam? Niestety nie, ale teraz nadrabiam zaległości w wiedzy. 

W książce odkryjecie gdzie (50 km od Szczecina) i jak powstał ten dziecięcy raj - jak budowano domy, ulice, jadalnie, pocztę, pralnię, stadion i... kolej. Tak, kolonijne miasteczko miało nawet własną nitkę kolejową! Ośrodek kolonijny powstał w 1952(!) roku na terenie poniemieckiej osady, która posiadało około 44 domów jednorodzinnych. Budynki zostały wyremontowane, podłączono kanalizację i odświeżono wnętrza. Wybudowano stołówki, pocztę, bramę wjazdową, przy której dzieci pełniły dyżury czy jak już wspomniałam wcześniej kolej okalającą prawie cały półwysep z ośrodkiem. Las i plaża były dodatkowymi atutami tego miejsca. 

Sam ośrodek zachwycał ilością budynków oraz organizacją. Ale czegoś takiego dzieci nie doceniają. A dzięki publikacji Barbary Sowińskiej-Adamczyk wiemy, że miejsce to cieszyło się dużym sentymentem. Skąd się to brało? Dzieci spędzały tu nie tylko wakacje wolne od codziennych trosk, ale także zdobywały nowe umiejętności, uczyły się samodzielności. Dzieci pełniły "służbę pocztową",  ogniową i morską, pomagały na kolei. Dzień każdego z nich wypełniony był sportem, muzyką, zabawą. I to co mnie najbardziej ujęło w tej publikacji, to nie tylko sama historia tego miejsca i liczne fotografie, ale wspomnienia uczestników kolonii. Dziś już dorosłych osób, które nadal z sentymentem i rozrzewnieniem wspominają wakacje spędzone nad Zalewem Szczecińskim w Miasteczku Dziecięcym. 


Ośrodek był wzorowany na radzieckim Arteku (Krym), który miał krzewić myśl komunistyczną wśród młodzieży. Indoktrynacja nad Zalewem Szczecińskiem nie przetrwała dłużej niż dwa lata, za to sam ośrodek około 22 lat. Przebywały w  nim dzieci spółdzielców, a od 1962 roku pociechy pracowników przemysłu ciężkiego. Działanie placówki przypominało trochę dom dziecka prowadzony przez Janusza Korczaka - szanowano prawa dziecka, koloniści byli pełnoprawnymi obywatelami - mili swoje prawa i obowiązki. 


Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl 

wtorek, 13 maja 2025

Co się kryje w kokonie? Fascynujące ciekawostki o ćmach i motylach - Rachel Ignotofsky

Rachel Ignotofsky tłumaczy dużym i małym Czytelnikom jak działa natura. Dzięki tej cudownej opowieści o motylach i ćmach dowiemy się co jedzą te owady, jak się rozmnażają i czy są nam potrzebne. To fascynująca podróż w świat owadów, dzięki której odkryjecie "Co kryje się w kokonie?" A właściwie kto :)


Barwne ilustracje pełne detali przykuwają wzrok nie tylko młodych czytelników.

piątek, 9 maja 2025

Jeszcze bardziej nietuzinkowy sklep całodobowy - Kim Ho-yeon

Przeczytałam świetną książkę, ale nie wiem co o niej powiedzieć...

Że podzieliłam ją sobie na kawałki (jeden rozdział dziennie), by nie skończyć zbyt szybko? Że akcja nie jest wartka, nie ma trupów, nikt nie odkrywa przełomowego leku na wszelkie choroby tego świata. Nie, tu mamy zwykłe życie. Przez świat przetoczyła się pandemia koronawirusa. Ludzie są zobligowani do noszenia maseczek, wprowadzane są pierwsze szczepienia, ale obowiązują także restrykcje co do większych zgromadzeń. Rzutuje to na szkolnictwo, pracę i małe biznesy. Książkowi bohaterowie nie mają super mocy... To studenci, matki, synowie z problemami. Doszli w życiu do pewnego punktu i nie wiedzą, co robić dalej. Ale opowieść wie... Łączy ich z "nietuzinkowym sklepem całodobowym", w którym następują małe przełomy.

Autor książki, Kim Ho-yeon porusza ważne tematy - trudne sytuacje rodzinne; samotność, która może dotknąć każdego; hejt ze względu na wygląd. Wskazuje także duży problem ze znalezieniem pracy, szczególnie wśród młodych osób. Próbą wyjścia z problemów jest rozmowa. Zwykła prosta rozmowa, która ukazuje czyjeś zainteresowanie, empatię. Delikatne ukazanie innych opcji i bycie ze sobą. Wspólne odczuwanie. Najprostszy sposób, by poznać, zrozumieć i uskrzydlić człowieka - to obecność w jego życiu. Pandemia ukazała nam jakie to trudne, a "Jeszcze bardziej nietuzinkowy sklep całodobowy", że warto podjąć ten wysiłek. 


Książka jest uniwersalna. Nie ważne, że akcja dzieje się w Korei, bo tak naprawdę podobne historie mogłyby zdarzyć się wszędzie na świecie. Dlatego wróżę jej sukces. Takich książek potrzebujemy na ukojenie duszy, będących punktem wyjścia do podjęcia działania, albo po prostu dobrą opowieścią, z którą spędzimy relaksujący czas.  


Publikacja jest bardzo ładnie wydana - twarda oprawa, przepiękną okładkę z rysunkiem sklepu całodobowego. Mam słabość do wyklejek - ta w mocnym żółtym kolorze ukazuje okna blokowiska. Takie same okna - bo przecież wobec szalejącej na świecie pandemii każdy stał się równy. Dodatkowym smaczkiem są indywidualne oznaczenia rozdziałów (każdy ma swój przewodni rysunek) przy numerze stron oraz subtelnie farbowane brzegi (w koronę drzew). 


Ostatnimi czasy nastąpił boom na Koreę - delikatny Kpop, jedzenie, seriale czy kosmetyki. Jednak największą frajdę sprawia mi odkrywanie literatury tego kraju. Literatury, która głęboko analizuje społeczne i psychologiczne problemy, porusza także tematy związane z tożsamością, kulturą czy zagadnienia egzystencjonalne. I robi to w bardzo delikatny i subtelny sposób. Nie jest natarczywa, delikatnie prowadzi czytelnika poprzez kolejne strony opowieści, by sam mógł odkrywać uniwersalne wartości. 



Bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova za książkę do recenzji. Niedługo pojawi się ona na półce z "nowościami" w filii nr 14 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Katowicach. 

poniedziałek, 5 maja 2025

Trochę dużo - Olivier Tallec

Drzewo jest delikatne i kruche. Wiewiórka o tym wie i stara się nim opiekować. Ale czasami nie może się powstrzymać i... zjada więcej szyszek niż wypada. A młode igły? Są delikatne i lekko słodkie! Ta delikatna przekąską zawsze kusi. Zresztą z gałązek można potem rozpalić małe ognisko i zaprosić przyjaciół.

Olivier Tallec przedstawia nam piękną historię z dowcipnymi ilustracjami o odpowiedzialności i empatii jaką powinniśmy wykazywać wobec przyrody.

niedziela, 4 maja 2025

Wyprawy niedalekie. Kraków i okolice - Paweł Gaik

Jestem wielką fanką spacerów, dreptania, szybkiego marszu. W mieście, ale i na łonie natury. Jestem też zrzędą. Okropną! Nie cierpię wielkiego pakowania, nie cierpię oczekiwania na dzień wyjazdu, nie cierpię pamiętać o... wszystkim.
Za to lubię szybkie wypady. Zakładasz trampki w miasto lub buty trekkingowe w góry, łapiesz bluzę i już jesteś gotowy na podbój świata! Możesz go eksplorować sam lub z małą pomocą dobrego przewodnika.

Jako maniak czytania i bibliotekarka w jednym (straszne połączenie) uważam, że przy tak słabym czytelnictwie jakie jest w naszym kraju, każda, ale to KAŻDA publikacja powinna przykuwać oko, zaciekawiać. A czasem dawać szybkie odpowiedzi na nurtujące nas pytania. I taką książką jest przewodnik "Wyprawy niedalekie. Kraków i okolice" Pawła Gaika.
To świetnie zaprojektowany przewodnik z mikrowyprawami po Krakowie i jego najbliższych okolicach (z dojazdem godzinnym i dwugodzinnym). Każda z 55 jednodniowych wycieczek zawiera krótką charakterystykę - czas poświęcony na spacer ale także na dojazd, opcje parkingu, informacje o bazie gastronomicznej czy "dostępności" np. z psem. Świętnym rozwiązaniem dla fanów technologii i telefonii jest dodanie kodu QR z lokalizacją - klik i już wiemy gdzie się wybieramy :) Przedstawione wyprawy zawierają krótki opis miejsca, kilka fotografii oraz mapę terenu. Dodatkowym plusem jest podanie innych atrakcji znajdujących się w pobliżu naszej eskapady. 
Co Was może zachwycić w tej publikacji? Sam Kraków - ten znany i mniej znany - Ogród botaniczny, Bulwary Wiślane, Fort 48 czy kamieniołom Libana (dwa ostatnie punkty wpisuje na listę must have do odwiedzenia). Godzinę drogi od miasta mamy mój ukochany katowicki Nikiszowiec oraz Lanckoronę - kochacie niebanalną architekturę? To te dwa miejsca musicie poznać. Wpadnijcie też do Ojcowskiego Parku Narodowego i zwiedzcie zamki w Wiśniczu i Teczynie, gdzie podczas księżycowych nocy na "Wieży Nawojowe" pośród płomieni widać postać płaczącej kobiety. A gdy zapragniecie "troszkę" rozprostować nogi to możecie odkryć świetne trasy - m.in. na Babią Górę czy Turbacz. 

Ciekawe miejsca, różnorodne trasy, świetne widoki... Cóż więcej potrzeba? 
W drogę! 

Dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova za egzemplarz książki do recenzji. Trafi on niedługo na półkę z nowościami w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Katowicach w Filii nr 14.


czwartek, 1 maja 2025

Nad wodę. Mikrowyprawy z Warszawy - Monika Masalska, Seweryn Mosalski

W Warszawie często bywałam w czasach studenckich. Zwiedzałam miasto, muzea. Oglądałam kamienice, place i placyki. Relaksowałam się na Polach Mokotowskich. Wydawało mi się, że dość dobrze potrafię odnaleźć się w tym mieście. Choć zawsze brakowało mi eksplozji zieleni i spokoju. 

O ja naiwna.

Tuż obok przepełnionych dróg, pędzących tramwajów... Tuż za rogiem czaiły się cuda natury, które pominęłam.


Dzięki publikacji Moniki i Seweryna Masalskich odkrywam tereny Warszawy i okolic na nowo. Na razie na papierze, ale lato już blisko... i znów będzie można eksplorować i odkrywać.

Autorzy publikacji w bardzo przystępny sposób odkrywają przed nami niecodzienne miejsca. Bo kto by spodziewał się, że okolice Warszawy mogą skrywać wielkie wydmy, albo dżunglę? Każda z mikrowypraw staje się inspiracją do odkrywania natury, eksplorowania środowiska naturalnego oraz do celebrowania czasu z bliskimi. 

Książka jest świetnie zaprojektowana. Autorzy podzielili mikrowyprawy na cztery kategorie - te w samej Warszawie i te oddalone od niej  o godzinę, dwie i trzy. Taka kategoryzacja ułatwia zaplanowanie samej wycieczki czasowo - nie musi być to całodniowa wyprawa, można zdecydować się na krótki wypad nawet po pracy. Każda z rozplanowanych tras zawiera krótką charakterystykę - czas spaceru, informacje dotyczące dojazdu komunikacją miejską oraz opcje parkingu dla zmotoryzowanych. Dla tych wiecznie głodnych jest też info gastronomiczne, przydatne też podczas wypraw z dziećmi (lody czy frytki ukoją każde zdrożone stópki). Wielkim plusem jest dla mnie punkt o dostępności danego miejsca dla wózków dziecięcych, osób niepełnosprawnych czy podróżujących z czworonogiem (lub dwoma). Dodano także informację o godzinach otwarcia i możliwych kosztach. Każda mikrowyprawa ma też dodatkowy info-znaczek: las, woda/plaża oraz ciekawe miejsce. Przeglądając na szybko "przewodnik" jesteśmy w stanie idealnie dobrać miejsce na nową przygodę. 

Każda z 50 przedstawionych wypraw zawiera krótki opis miejsca oraz kilka fotografii, mapę terenu. Aha, info dla tych kochających technikę - każde podstawowe info o wyprawie zawiera kod QR z dokładną lokalizacją. 

Wszystkie proponowane trasy są opisane z perspektywy rodziców podróżujących z dziećmi - pojawiają się więc informacje czy coś zainteresuje nasze pociechy, czy się pobrudzą, a może znajdą nowy plac zabaw. Nie wyklucza to jednak samotnych wypraw, czy tylko w towarzystwie osób dorosłych - bo warto spojrzeć świeżym okiem na naturę.


Od czasu pandemii, ludzie na nowo odkrywają i doceniają kojące działanie natury. Każdy z nas szuka miejsca, w którym na szybko mógłby naładować swoje baterie. Zrelaksować się. Wypocząć. A na brak inspirujących pomysłów już nie można narzekać - wszystkie ciekawe trasy z okolic Warszawy są zebrane w jednym miejscu!



Dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova za egzemplarz książki do recenzji. Trafi on niedługo na półkę z nowościami w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Katowicach w Filii nr 14.


środa, 30 kwietnia 2025

Do poprawki - Kasia Mazur

Autorka komiksu "Zamaskowana", Kasia Mazur zaprasza nas ponownie do swojego świata. Rysowniczka opowiada o swoich problemach zdrowotno-estetycznych. Kolejne "plagi" jak krzywy zgryz czy zez przeplatają się ze wspomnieniami trudnych relacji rodzinnych, nawarstwiające się kompleksy doprowadzają do wykluczenia społecznego. Publikacja "Do poprawki" to bardzo intymna i szczera historia. Jej minimalistyczna forma i humorystyczny ton ułatwiają odbiór trudnych tematów.

wtorek, 29 kwietnia 2025

Wybór Marie Bardiaux-Vaïente, Carole Mauriel

Autorki komiksu zabierają nas w historyczną podróż do Francji lat siedemdziesiątych XX wieku. 

Nastolatka Marie-Claire została zgwałcona. Dziewczyna bojąc się publicznego upokorzenia nie zgłosiła sprawy na policję. Gdy okazuje się, że jest w ciąży postanawia poddać się aborcji. W tamtym czasie przerwanie ciąży na terenie Francji było karalne grzywną i więzieniem. Kobiety w tym okresie przeprowadzały legalnie zabieg poza granicami kraju (m.in. W Polsce), płaciły duże kwoty lekarzom, lub (tak jak Marie-Claire) poddawały się aborcji w warunkach urągających higienie. 

Nastolatka, jej matka oraz kobiety zaangażowane w pomoc, zostały postawione przed sądem jako współwinne przestępstwa.

Obrony kobiet podjęła się prawniczka Gisele Halimi. Postanowiła ona wstrząsnąć społeczeństwem. Nie wstawiała się za nastolatką ,ale oskarżała wadliwy system społeczny i prawny (dotyczący aborcji), który wymuszał na kobieta tak zagrażające ich życiu i zdrowiu zachowania. Wsparcia w walce udzieliły intelektualistki, lekarze, dziennikarze a nawet politycy. 

Świetny komiks poruszający bardzo ważne tematy społeczne i feministyczne. Na kanwie losów Marie-Claire Chevalier autorki utkały piękny manifest dotyczący wolności, samodecydowania i szacunku do ciała kobiet. 

Simone de Beauvior pisała: "Nie zapominajcie, że wystarczy kryzys polityczny, gospodarczy albo religijny, by prawa kobiet znów zostały podane w wątpliwość. Te prawa nie zostały nam dane na zawsze. Musicie być czujne przez całe życie." 

W obecnych czasach ta "czujność" powinna dotyczyć nie tylko kobiet, ale również mniejszości płciowych. 

poniedziałek, 28 kwietnia 2025

Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece - Michiko Aoyama

Potrzebowałam pewnej odmiany czytelniczej i tak w moje ręce trafiła książka o idealnym tytule - "Wszystko, czego szukasz, znajdziesz w bibliotece". Bywam tam prawie codziennie, ale zawsze potrafię odkryć nowe książki. Coś co mnie zaskoczy, rozbawi, zmusi do refleksji. Uważam, że każdy powinien okryć magię czytania. Bo na każdego czeka JEGO książka. Publikacja skrojona pod tą osobę. Zlepek kartek, który spowoduje wybuch miłości do literatury.

Ale Michiko Aoyama idzie o krok dalej. Jej bibliotekarka pani Komachi jest oazą spokoju, niczym mistrz kung-fu Oogway* pyta "Czego szukasz?". Proste pytanie wyzwala falę emocji, myśli... Bo czego każdy z nas szuka? Niczym Baymax** - wielki biały robot (moje pierwsze skojarzenie z opisu postaci) otula cię ciepłem ramion i zainteresowaniem, a po wykonaniu zadania "znika" z twojej przestrzeni. Pani Komachi oprócz lektur poszukiwanych przez czytelników biblioteki, dodaje coś od siebie - wydawałoby się "losową" książkę oraz filcowy bryloczek z wełny czesankowej, który sama stworzyła. Ten bibliotekarski bonus staje się przyczynkiem do zmiany. Wyzwala w bohaterach iskrę odwagi by podjąć działanie.

W książce pojawia się pięć głównych osób. Postaci, które są sfrustrowane, żyją w stagnacji, brak im czegoś choć sami nie potrafią dokładnie określić, co to może być. Kiedyś się sparzyli i teraz... trwają. Egzystują. Dzień po dniu. Mały impuls, czyjaś rada lub przypadek kieruje ich do Community House - budynku, w którym funkcjonuje biblioteka, sale ćwiczeń, sale do nauki gry w go lub obsługi komputera. A tam trafiają do pani Komachi...

Tomoka pracuje jako sprzedawczyni w dziale ubrań damskich w wielkim hipermarkecie wielobranżowym. Nie jest zadowolona ze swej pracy. Wyrwała się z małej miejscowości, skończyła tandai (uniwersytet krótkoterminowy) i mieszka w Tokio. Chciała być KIMŚ, a pracuje w sklepie. Dzięki koledze z pracy trafia do biblioteki i... powraca do szczęśliwych lat dzieciństwa poprzez lekturę książki dla dzieci. Odkrywa na nowo klasyczną opowieść dziecięcą. Powoli zmienia się jej podejście do siebie, otoczenia i pracy. Dbanie o siebie i szacunek wobec samej siebie, ale także klientów ukazują jej jak ważne jest w życiu każde doświadczenie. 

Księgowy w firmie meblarskiej marzy, by kiedyś otworzyć sklep z antykami. Kiedyś oznacza "na emeryturze". Odsuwa swoje marzenie w nieokreślony czas. Boi się podjąć wyzwanie. Boi się porażki. Bo przecież nikt mu nie zagwarantuje, że da radę utrzymywać się z prowadzenia takiej działalności. Dzięki odwiedzinom w Community House Ryo trafia do kociej kawiarni. Dzięki rozmowie z właścicielem oraz lekturze książki botanicznej odkrywa sekret równowagi.

Natsumi jest rozgoryczona i sfrustrowana. Miała dobrą pracę, ale gdy podjęła decyzję o powiększeniu rodziny wypadła z trybików czasopisma. Zabrano jej ukochaną (choć wymagającą i czasochłonną) pracę jako redaktorki w czasopiśmie. Ledwo godzi obecną pracę z obowiązkami domowymi (które spadają głównie na nią). Czuje, że coś traci - w pracy, w kontaktach z dzieckiem i mężem. Ale także siebie i swoje marzenia. Odwiedziny w dziale dziecięcym osiedlowej biblioteki, stają się pierwszym krokiem do odkrywania bogatego świata literatury i... zmiany w organizacji życia.

Trzydziestoletni Hiroya nie ma pracy, porzucił swe marzenia o rysowaniu mang. Egzystuje z dnia na dzień utrzymywany przez matkę. Odwiedziny w bibliotece i kontakt z panią Komachi pozwoliły mu odkryć parce Darwina dotyczące ewolucji. Książka stała się iskrą, która wyzwoliła ponowną chęć rysowania, a to powoli, krok po kroku do zmiany swej postawy z wycofanej, z poczuciem życiowej przegranej, przez poczucie zaakceptowania, aż po stanie się mężczyzną odpowiedzialnym za siebie i próbującym realizować swoje marzenia.

Ostatnia opowieść wydaje się uniwersalną historią osób, które całe swe życie poświęcają pracy. Po przejściu na emeryturę pan Masao czuje się zagubiony. Wszystkie jego kontakty społeczne ograniczały się właściwie do współpracowników, nie ma zainteresowań. Nie wie co począć z wolnym czasem. Za namową żony próbuje poznawać nowe rzeczy i trafia do Community House na lekcje go. Zagląda też do biblioteki, by wypożyczyć książki o zasadach tej japońskiej gry. Bibliotekarka podsuwa mu także tomik poezji. 


Losy bohaterów (tych pierwszo- ale także drugo- i trzecioplanowych) przeplatają się. Wpływają na siebie nawet się nie znając. Sama historia jest nieśpieszna. Bohaterowie stopniowo zmieniają swą postawę, przekonują się do zmian. Jeden mały kamyczek, a właściwie dobrze dobrana książką, stają się iskrą zmian.

Istnieją książki, które trafiają idealnie w Twoje potrzeby. Wiem to. Nie muszą to być książki super odkrywcze. Ważne, że poruszają w Tobie tą konkretną strunę... I ta publikacja taka właśnie jest. Prosta w treści i przekazie. Pokazuje jak zwykle spotkanie i polecenie książki może stać się przyczynkiem zmiany. Nie globalnej, tylko indywidualnej. Dobrze dobrana książka daje nam powera, odwagę, moc która pozwala nam podjąć decyzję, ruszyć się z miejsca, pokonać stagnację. 

Ciepła, otulająca niczym kocyk powieść warta przeczytania.


* Oogway - żółw, mistrz kung-fu z animacji "Kung-fu Panda"

** Baymax - robot medyczny, postać pochodzi z filmu rysunkowego "Wielka Szóstka" opartego na komiksie o tej samej nazwie. 


niedziela, 27 kwietnia 2025

Ja, diablica Katarzyna - Berenika Miszczuk

Koszmarem każdego (albo prawie każdego) człowieka jest skorzystanie z porad w ZUSie lub Urzędzie Skarbowym. Tony papierów. Bieganie od pokoju do pokoju. Istne piekło. Do takiego miejsca trafiła dwudziestoletnia Wiktoria. Nagła śmierć doprowadziła ją do Piekła!

Po pierwszym niemiłym wrażeniu okazuje się, że piekło to... piękne plaże, super wille, imprezy i odrobina pracy - zdobywanie nowych dusz. Idealne miejsce, prawda? Och, zapomniałabym o najważniejszym - Wiki dostała także klucz, dzięki któremu może pojawić się w każdym miejscu na ziemi i piekle oraz ma super moce - zmienia sukienki, makijaż a nawet wygląd kiedy tylko chce i może stworzyć co dusza (ta martwa) zapragnie. 

Z pozoru lekka praca na targu dusz przeradza się w śledztwo, kto stoi za śmiercią naszej bohaterki. Wiktoria nie pogodziła się do końca ze swym losem. Na ziemi został jej ukochany brat oraz Piotr - kolega ze studiów, do którego wzdycha. Mimo bycia Diablicą, często powraca na ziemię i próbuje żyć swym dawnym życiem - wpada do brata na obiad, zalicza kolokwia i wykłady, chadza na studenckie imprezy. Trzeba przyznać, że z każdą stroną snutej opowieści, coraz bardziej podoba jej się w piekle. Na plus jest towarzystwo - jej opiekunem został zabójczo przystojny Beleth, zaprzyjaźnia się też z Azazelem i Kleopatrą. Ach, i te moce. Bo tu, na dole, blisko jądra ziemi wszystko jest możliwe. 

Czy dziewczyna odkryje przyczynę swojego zniknięcia z powierzchni ziemi? Czy posiadanie mocy jest... hm... kuszące? I czy da się odzyskać, to co utracone?



Świetna okładka - stylizowana na łuski węża. Kolor okładki oraz ozdobne litery w  słowie JA od razu sugerują z kim mamy do czynienia. Sama akcja jest wartka, zabawna i zaskakująca. Nie potrafię dokładnie określić stylu powieści - obyczajówka, lekkie fantasy z nutką romansu? Ważne, że dobrze się czyta. Podoba mi się też idea fajnego, stylizowanego na amerykański sen Piekła. Moje serca skradły też małe smaczki: bal u Szatana jak w klasyce literatury "Mistrzu i Małgorzacie" Michaiła Bułhakowa (mojej ukochanej powieści), kot i jego niezaprzeczalnie wspaniałe zdolności odwiedzania światów oraz cudowna (cudowny? chyba cudowne?) Śmierć.

Powieść "Ja, diablica" Katarzyny Bereniki Miszczuk została wznowiona po 15 latach. Wtedy jej nie czytałam. Teraz natomiast było dla mnie za późno. Nie zrozumcie mnie źle - książka jest bardzo dobra, świetnie się czytało dzięki wartkiej akcji, zabawnym wstawkom czy ciętym ripostom bohaterów. Autorka ma styl, który mi odpowiada. Przy jej książkach zawsze dobrze się bawię. To są publikacje idealne do relaksu. Ale przy tej powieści poczułam się staro. Tak, staro! Studenckie imprezy to już moja przeszłość, fajnie było sobie "odświeżyć" tamten czas. Uważam jednak, że książka skierowana jest do ciut młodszych (niż ja) czytelników.


Dziękuję Wydawnictwu Mięta za książkę do recenzji.