Gdy umiera ojciec, chłopiec nadal próbuje żyć według wyuczonych zasad, jednak zło dotrze wszędzie. Pewnego dnia pojawiają się myśliwi. Chłopiec nie jest przygotowany do podjęcia walki, nie potrafi się obronić... niespodziewanie ratuje go wielkolud Jeppard.
Mężczyzna proponuje małemu łasuchowi wyprawę do Ostoi. Idyllicznej krainy, gdzie hybrydy takie jak on żyją w spokoju i bezpieczeństwie. Czy można mu zaufać? Czy Gus złamie zasady ojca i opuści rezerwat przyrody w Nebrasce?
Jeff Lemire to utytułowany i zdolny twórca. Niby wiem w czym maczał palce... znaczy pióro, ale nic nie czytałam. Teraz skusiłam się na Łasucha. Powodem była odmienna treść (już nie o superbohaterach) i klimat postapokaliptyczny.
Główny bohater - Łasuch to hybryda chłopca i jelenia. Urodził się, podobnie jak inne takie dzieci po katastrofie. Choroba, przypadłość zdziesiątkowały ludność, ocalali grupują się w małych osadach. Część z nich próbuje wyłapać hybrydy, by rozwikłać zagadkę katastrofy i stworzyć lek dla ocalałych. Świetnie są pokazane emocje i obawy ludzi. Mamy kontrast pomiędzy niewinnością dziecka a słabościami i strachem, który ukazuje prawdziwą naturę ludzi w obliczu zagrożenia życia i zdrowia. Komiks jest oszczędny w słowach, tu przemawia obraz. Jest to komiks drogi, i choć nie przepadam za takimi publikacjami, ta spowodowała, że chętnie zagłębiałam się w losy chłopca. Sam pomysł na fabułę tez jest ciekawy, a w obliczu covidowej pandemii, nawet możliwy to stania się prawdziwym.
Komiks ma jeszcze dwie części. Chętnie je przeczytam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz