środa, 28 lutego 2024

Sekretne życie smarków - Mariona Tolosa Sisteré

Mają różne kolory - wszelkie odcienie żółci i zieleni, ale bywają też czerwone i czarne.

Pojawiają się u nas ludzi, ale i u zwierząt przez cały rok!
Smarki. Gile. Gluty...
Jaką nazwę by nie nosiły zawsze wzbudzają dużo emocji.
Ale jeśli chcecie poznać ich sekrety, to sięgnijcie po publikację autorstwa Mariony Tolosa Sisteré. Dobra zabawa gwarantowana.
😉

niedziela, 25 lutego 2024

Duży Wilk i Mały Wilk i listek, który nie chciał spaść - Nadine Brun-Cosme

Mały Wilk upatrzył sobie listek, który rósł bardzo wysoko. Nie mógł przestać o nim myśleć. Chciał go dotknąć, powąchać a nawet posmakować.

Ale listek nie chciał spaść na ziemię.
Duży Wilk pragnie wywołać radość u swojego przyjaciela i... wspina się na wysokie drzewo, by zdobyć mały listek.

Piękna historia o przyjaźni, odwadze i radości z dawania.

sobota, 24 lutego 2024

Duży Wilk i Mały Wilk - Nadine Brun-Cosme

Bohaterem opowieści jest Duży Wilk, który mieszka samotnie pod drzewem na wzgórzu. Jego spokój zakłóca niespodziewane pojawienie się Małego Wilka. Duży Wilk zerka na Małego z nieufnością. Dzieli się z nim jedzeniem, choć odrobiną; przykrywa skrawkiem kołderki z liści. Ale cały czas czujnie obserwuje Małego. Aż pewnego dnia Mały Wilk znika. Duży Wilk odkrywa, że wcale go to nie cieszy. Ba... Nawet tęskni za towarzyszem.

Pozornie prosta historia, ale bogata w emocje. Porusza temat samotności, nawiązywania nowych relacji, bycia miłym oraz troskliwym wobec drugiej osoby. Ale przede wszystkim pokazuje jak rodzi się przyjaźń.

niedziela, 11 lutego 2024

Czyj to szkielet? - Henri Cap, Raphaël Martin, Renaud Vigourt

Zastawialiście się jak jesteście zbudowani? Jak wygląda nasz szkielet? A kości  innych zwierząt? A co wiecie o zębach  - swoich, krokodyla lub kangura? 
Jeśli chcecie odkryć (i to dosłownie) tajemnice budowy czaszek, rąk czy nóg to zapraszam do eksplorowania publikacji "Czyj to szkielet?"  Nie musimy posiadać rentgena, by zajrzeć w głąb ciała! Dzięki ruchomym klapkom poznamy wszystkie sekrety! 
Czy kości są straszne? Może trochę… Czy są nudne? Dzięki tej książce, okazuje się, że nie! Młodzi pasjonaci nauki (i starsi też) mogą zatopić się w lekturze i podziwiać minimalistyczne ilustracje - w odcieniach błękitu, granatu i pomarańczy. 

sobota, 10 lutego 2024

Uwięziona - B.A. Paris


Dawno nie czytałam nic Paris. Dublerka, ostatnia książka, którą czytałam trochę mnie umęczyła.

Ale... Człowiek idzie do biblio i... zawsze coś wpadnie w oko. A przecież szkoda nie brać ;)


Powieść składa się z dwóch części – Porwanie oraz Rozliczenie, w którym zostaje odkryta (prawie?) cała prawda. W pierwszej połowie książki mamy dodatkowy podział na „kiedyś” i „teraz”. Dzięki temu zabiegowi poznajemy naszą bohaterkę Amelie oraz życiowe sytuacje, które ukształtowały ją jako osobę. Dziewczyna jest miła, zaradna i zorganizowana. Po śmierci ojca, zostaje sama na świecie i jako osoba niepełnoletnia postanawia „zniknąć” i sama zająć się sobą. Jak na młodą kobietę w dużym mieście idzie jej całkiem nieźle. W kryzysowym momencie spotyka Carolyn. Bogata kobieta proponuje jej pracę i mieszkanie.

Amelie odkłada pieniądze na studia prawnicze, ale mimo dobrej posady nie zebrała jeszcze tak dużej sumy.

I tu pojawia się on. Nie całkiem książkę na białym koniu, raczej rozpieszczony bogacz, biznesmen ze zła sławą, który proponuje układ. Mają zawrzeć związek małżeński, a po miesiącu rozwieść się. Dziewczyna za ten układ dostała by pewną, znaczącą sumę akurat na pokrycie kosztów studiów.

Układ wydawał się idealny, do momentu powrotu do domu. Choć wcześniej pojawiały się ostrzegawcze sygnały, dziewczyna je zignorowała. W posiadłości, syn miliardera pokazuje swą prawdziwą twarz – brutalnego, seksistowskiego mężczyzny, który zawsze dostaje to co chce. A za błędy, płaci... ale gotówką.

Żeby tego było mało, oboje zostają porwani. Żądanie okupu pozostaje bez echa.


Co się z nimi stanie? Czy zostaną zabici? Czy Amelie ucieknie porywaczom? Jak zachowa się w tej sytuacji jej mąż, Ned?


Świetnie poprowadzona akcja. Z każdą strona dowiadujemy się więcej i więcej. Ale wszystko obserwujemy z perspektywy głównej bohaterki. Też nie znamy szczegółów z życia i pracy Neda, jego zawirowań rodzinnych i miłosnych... Nie znamy wszystkich powiązań, które mogłyby uratować nam życie.

Bohaterowie są dobrze nakreśleni. Odkrywamy ich, podobnie jak cała historię, krok po kroku. Amelie, choć bywa naiwna, budzi sympatię, współczucie i chęć udzielenia jej pomocy. W kryzysowych momentach wykazuje się rozwagą i pomysłowością.

Świetny pomysł na odwrócenie perspektywy – co może być pułapką a co ratunkiem w życiu. Plusem jest ukazanie zachowań ludzi w sytuacjach mocno stresowych, niecodziennych.


Bardzo dobra książka. Trudno było mi ją odłożyć. Warto rezygnacji z połowy nocnego snu :)

piątek, 9 lutego 2024

Wszystkie moje Queerowe chwile - Eleanor Crewes

Ellie jest twórcza, zbuntowana, kocha czarne ubrania oraz Willow z serialu "Buffy postrach wampirów". Nie specjalnie interesują ją chłopcy. Czuje, że różni się od swoich koleżanek. Z każdym rokiem jest poczucie niedopasowania wzrasta.

Poznajcie (auto)portret naszkicowany ołówkiem i... sercem, które poszukuje własnej tożsamości. bohaterka stara zrozumieć kim tak naprawdę jest, by móc żyć w zgodzie ze sobą. Pełna energii i ciepła opowieść pokazuje, że coming out nie jest jednorazowy, że z dyskryminacją i wykluczeniem można spotykać się na różnych etapach swojego życia.
Komiks wart odkrycia.

czwartek, 8 lutego 2024

Detektyw Miś Zbyś na tropie. Wielka draka w szkockim zamczysku - Maciej Jasiński, Tomasz Kaczkowski

O nie! Ktoś ukradł słynny obraz "Dama z pluszowym misiem" pędzla Leoparda da Vinci! Detektyw Miś Zbyś i jego asystent Borsuk Mruk wkraczają do akcji. Trop prowadzi naszych bohaterów do szkockiego zamku.

To kolejna trudna sprawa, ale nie martwcie się - detektywi mogą liczyć na pomoc tajnych służb Jej Królewskiej Mości oraz Was, drodzy Czytelnicy.


To kolejny tom przygód Misia Zbysia i Borsuka Mruka. Tajemnica, draka i oczywiści duża dawka uśmiechu, czyli idealny przepis na komiks dla młodych (i tych starszych) czytelników.

środa, 7 lutego 2024

Mszczuj - Katarzyna Berenika Miszczuk

Choroba ma swoje prawa. Można robić "nic", więc przysiadłam pod kocykiem z książką, na stoliku pojawił się kubek ciepłej herbaty i paczka chusteczek higienicznych.


Nie przepadam za rozbudowanymi powiązanymi ze sobą treściowo seriami. Czuję wewnętrzną potrzebę przeczytania wszystkich wydanych tomów, obojętnie czy są w moim klimacie czy nie. Ale kiedy Wydawnictwo Mięta ogłosiło nabór recenzencki do powieści "Mszczuj" Katarzyny Bereniki Miszczuk, nota bene siódmej części cyklu Kwiat paproci, chętnie się zgłosiłam. To był impuls. Znak od bogów. Zastanawiałam się nad przeczytaniem tego cyklu, już od ponad roku. Jak nie dłużej. I nie przeszkadzało mi, że nie poznam wszystkich powieści we właściwej kolejności – jestem tak roztrzepaną istotą, że często mi się to zdarza.

Ale do rzeczy...


Powieść zaczyna się od odwiedzin Jagi u chorej Gosi. Kobiety rozmawiają o chorobach, gotowaniu i plusach techniki pomagających w przygotowaniu posiłków. Całym sercem rozumiem miłość Gosławy do „samogotujących garnków”, oczywiście takich z jednym przyciskiem. Gdy rozmowa zeszła na temat Garda, syna Gosi i jego ciut rozbrykanego zachowania, Jarogniewa skierowała pogawędkę na inne tory – przygody, bogowie i... żałowanie swych decyzji, stały się wyjściem do podróży w czasie, gdy Baba Jaga była jeszcze młodą kobietą.


Rozpoczynają się Szczodre Gody – święto celebrująca przesilenie zimowego. Jest to zwycięstwo światła nad ciemnością, gdyż zaczyna przybywać dnia, a ubywać nocy. Mieszkańcy Bielin przygotowują się do świątecznej wieczerzy. Jarogniewa i Mszczuj spędzają ten czas wspólnie, gdy po pomoc do kapłana zgłasza się mieszkaniec wioski. Szeptucha zostaje sama... Ale tylko chwilę, gdyż porywa ją (głównie w swe ramiona) Swarożyc.

Po nocy ze słowiańskim bogiem ognia, Jaga odkrywa, że wieś nawiedziły potwory a władca podziemi – Weles chwilowo (miejmy nadzieję) porzucił swe królestwo. Mszczuj, mimo że jest kapłanem, po ostatnich wyjazdach doszkalających zaczyna wątpić w istnienie magicznych istot i pradawnej magii. Nie pomaga to wcale w odkryciu, co stało się z Bielinami i ich mieszkańcami.

Kolejnej nocy pojawia się tajemniczy zaprzęg i podróżnik ze Wschodu. Moja mama opowiadała mi w dzieciństwie, że nas na początku grudnia odwiedza święty Mikołaj, a u Rosjan jest Dziadek Mróz, który przynosi chłód i pięknie zdobi szyby. Ale to była wersja dla dzieci. W powieści pojawia się on jako stary Dziad, niosący nie tylko przenikliwy ziąb i lód, ale także niebezpieczeństwo. Szuka on swej zaginionej żony. Jego złowieszczy orszak składający się z wilków, dzików i lelenia (pradawnego władcy puszczy) nocą przejeżdża przez wieś. Jego wietrzni pomocnicy nucą pieśń przywołującą. Żadna kobieta (niezależnie od wieku) nie jest bezpieczna!

Tak oto świąteczny czas Szczodrych Godów staje się momentem walki o mieszkanki wsi, własną wolność oraz życie. Waleczna Jarogniewa i kochający ją Mszczuj stają do boju z obcym bogiem.


Historia kończy się w takim punkcie, że tak naprawdę nadal nie wiemy wszystkiego. I to jest cudowne! Bo liczę na kolejny tom.


Aha, wydanie, które otrzymałam poszerzone jest o opowiadanie „Czterej bracia”. Cieszę się, że zostało dodane, bo zamyka pewien rozdział o kiepskich relacjach sąsiedzkich. Brakowało mi w samej powieści jakiejś konkretnej reakcji Jarogniewy na zachowanie braci. Jej imię – srogi gniew, przecież zobowiązuje. Jednak ona woli zemstę na zimo. Chyba lepiej smakuje...


Podsumowując...

Okładka – majstersztyk. Nadal utrzymana jest w stylu poprzednich tomów – liście paproci (uwielbiam) i postać bohatera/ki – zakładam, że to Jaga, która mimo tytułu powieści rości sobie prawa do przejęcia sterów nad całą historią :). Jest to dużym plusem, bo widać, że wydawnictwo dba o ciągłość graficzną. Pięknie to potem wygląda na półce, cieszy oko każdego bibliofila. Każda część serii ma inny kolor, co też ułatwia odnalezienie konkretnego tomu i uatrakcyjnia wizualnie kolekcje wolumenów.

Układ książki bardzo przystępny – duże litery; dialogi przeplatane z opisami, co nie męczy ani oczu ani czytelnika. Rozdziały średniej długości, sprzyjają łatwości i szybkości czytania.

Treść lekka, zabawna, ale i pełna zwrotów akcji oraz pikantnych smaczków. Książkę czyta się szybko. Akcja jest tak prowadzona, że po chwili spokoju następuje mała „katastrofa”, czy to miłosna czy magiczna, przez co ma się ochotę odkrywać przygody Jagi z większą prędkością i... zachłannością. Podoba mi się, że Autorka przybliża w książce (i całej serii oczywiście też) mitologie słowiańską. Niestety coraz bardziej zapominaną. Sama muszę przyznać, że niestety mało jestem w stanie wymienić bogów z naszych ziem, łatwiej skandynawskich. Pewnie ze względu na pojawienie się tych bogów w szeroko pojętej popkulturze. Czas to zmienić i odkryć na nowo wierzenia pradziadów.

Bohaterowie... No cóż, po tytule nastawiałam się, że główną postacią będzie Mszczuj. Nie da się ukryć, że kobiety tu jednak rządzą. Jaga jak przystało na samodzielną i odważną kobietę przejęła tu stery. Nie tylko odkrywające jej przeszłość, ale także pokazujące kto ma „jaja”. To ona nadaje życie powieści. Jest odważna, wręcz brawurowa, dba o mieszkańców wsi, uważa to za swą powinność. Ale jest też samolubna, brak jej czasami empatii i zrozumienia dla drugiego człowieka. Jednak potrafi skraść serce i całą uwagę. Kapłan Mszczuj niestety nie... Jest spokojny, wycofany i bojaźliwy. Kocha i dba o swoją żonę, ale pozwala jej na całkowite przejęcie sterów w relacji. Brak tu partnerstwa między nimi, czy nawet wzajemnego oddziaływania. To Jarogniewa i jej decyzje mocno odbijają się na uczuciowym Mszczuju. Niestety, bo coraz częściej sięga po alkohol. Postacią stojącą nieco z boku jest Swarożyc – bóg ognia. Swą postawą przypomina mi bezczelnego i nader pewnego siebie Lokiego z mitologii skandynawskiej. Wie czego chce, i sięga po to bez zastanowienia. Ma ironiczne poczucie humoru, lubi zabawy słowne i erotykę. Nie liczy się z uczuciami ludzi... Jest bogiem. Choć i tu znajdziemy odstępstwa... Bo potrafi zatroszczyć się o szeptuchę z Bielin oraz pojawić się w momentach przełomowych jak w walce z leleniem czy Dziadem Mrozem. Mam wobec niego mieszane uczucia, choć jako postać literacka lepiej, barwniej wypada w powieści niż kapłan.


Czy polecam powieść? Tak!

Świetnie spędziłam weekend – odkryłam zapomniana przeze mnie mitologię słowiańską, folklor ziem świętokrzyskich. Historia wywoływała we mnie rozmaite emocje – po tym poznać dobrą książkę. Byłam zaciekawiona, zniesmaczona (zdradą Jagi), rozbawiona. Dałam się wciągnąć opowieści szeptuchy...



Bardzo dziękuję Wydawnictwu Mięta za możliwość recenzji „Mszczuja” oraz przypinkę i tatuaż. Dobrze, że „konkretny” wiek nie określa czasu, kiedy trzeba (lub wypada) skończyć z miłością do gadżetów ;)



niedziela, 4 lutego 2024

Zaginione historie Luggerfell - Kamila Biernacka

Jestem prostą istotą. Bardzo prostą. Kto ktoś proponuje mi książkę, zawsze, ale to zawsze się skuszę. Można by mnie porywać na książki. I może pierniki w lukrze. Inne dobra tego świata są mi zbędne.

Ale do brzegu...

Zgłosiłam się, by przeczytać dwa rozdziały "Zaginionych historii Luggerfell". Historie w nich zawarte nawiązują do książki "Notatki zaginionego boga". Dawno nie czytałam fantasy, więc chętnie chciałam powrócić do magicznego świata. Nowego świata, który czeka na odkrycie.


#1 Wprowadzenie:

Poznajemy dwa światy – ludzi pracujących, który kończą swój dzień by udać się na spoczynek oraz śmietankę towarzyską, która dopiero rozpoczyna swoją aktywność. Zaraz rozpocznie się wielkie przyjęcie, na którym będą chwalić się zebranymi funduszami, swoimi osiągnięciami oraz poznawać nowe wpływowe osoby.

Subtelnie, ale bardzo obrazowo przedstawione jest miejsce, w którym odbywał się bankiet. Czujemy ten przepych, bogactwo i splendor. Piękne stroje, potrawy i... sami znakomici tego miasta. Ale czy na pewno?

Wśród nich jest nasz bohater – Jonathan. Zdenerwowany, lekko speszony. I zdeterminowany, by wejść do tego świata bogatych i wpływowych stworzeń. Kosztuje szampana, krąży między gośćmi, przysłuchuje się ich rozmową. Sam zostaje zagadnięty przez mężczyznę - Reginalda Wondersona, głównego kapłana kościoła diotropijańskiego. Z rozmowy dowiadujemy się, że Jonathan wspiera rozwój edukacji w Luggerfell. Prowadzi bibliotekę, wspiera uczelnie i edukację biedniejszej części społeczeństwa. Ta działalność charytatywna nie spotyka się ze zrozumieniem. Wszyscy szukają ukrytych celów działania lunara czy korzyści finansowych jakie może czerpać ze swej działalności na rzecz ubogich. Nawet gospodarz przyjęcia – Geoffrey Castleton, którego praca była inspiracją dla pracy Jonathana, nie chwali swego gościa. Po krótkiej wymianie zdań, lunar zostaje jednak zaproszony na bardziej kameralne spotkanie...


#2 Nikt

Noc, las, klimat niepewności i napięcia... Co będzie dalej? Kiedy odkryją ucieczkę? Czy wyślą pościg za uciekinierami? Gdy docierają do mieszkania, odczuwamy chwilowy spokój. Chwilowy, bo udzielają się nam emocje lunara – troska o kotołaka, ale także samego uwolnionego. Jego brak pewności, co go spotka; kim jest jego wybawca i czy jest wolny? Ale co tak dokładnie znaczy wolność? Co może zrobić – opuścić mieszkanie, miasto...?

Autorka opisuje też mieszkanie Jonathana. Lunar, choć był na bankiecie z zamożnymi przedstawicielami miasta, sam mieszka bardzo skromnie. Wręcz ascetycznie. Nowy lokator mieszkania wypytuje też o to kim jest nasz bohater – moth. Dzięki temu sami bliżej poznajemy postać lunara oraz jego anatomię.

Kotołak zachowuje pewien dystans wobec swojego wybawiciela. Upewnia się, co do jego zamiarów, dopytuje o nowe granice wolności i samodecydowania o swoim losie.



Oba rozdziały mają odpowiednią wielkość – 14 stron. Układ tekstu na stronie jest przystępny – kilka akapitów, jasne i rzeczowe opisy świata oraz osób pojawiających się jako postacie zapowiadanej historii. Prowadzone rozmowy są jasne, klarowne i stopniowo ujawniają nam wątki, które pojawią się w dalszej część opowiadanych perypetii Jonathana i innych bohaterów.

Sama historia jest poprowadzona w bardzo dobry sposób – krótkie wprowadzenie, rozwinięcie akcji – w której poznajemy postacie i wątki opowiadanej historii Luggerfell. Oraz zamknięcie rozdziału – które nic nie podsumowuje, ale daje nam sygnał, że to dopiero początek intrygi.


Autorka w bardzo fajny sposób gra na uczuciach odbiorcy. Potrafi wzbudzić jego zainteresowanie, sympatię do bohatera, by po chwili zasiać ziarno niepewności. Troską o kogoś, miesza się z próbą poznania zamiarów poszczególnych osób. Pobudza się nasz "gen" odkrywcy, detektywa... By zostawić nas na koniec czytanego rozdziału z jeszcze większą zagadką i niepewnością.

Oraz chęcią poznania dalszych losów przedstawionych bohaterów.


Mam mieszane odczucia... Wciągnęłam się w czytanie, już zaczęłam pałać sympatią do Jonathana, choć jego decyzje i cele, które chce osiągnąć nie są do końca jasne. Podążam za bohaterem, dałam się oczarować zmianom emocji i... Poczułam frustrację. Gdzie są dalsze rozdziały? Chcę poznać dalsze losy...


Zaczęłam wczytywać się w poprzednią historię Autorki"Notatki zaginionego boga". Z chęcią zanurzam się w nowo odkryty fantastyczny świat którego istoty tak niewiele różnią się od nas...


piątek, 2 lutego 2024

Albert i niewidzialne - Gunilla Bergström

Tata Alberta Albertsona zrobił generalne porządki w domu. Każdy rodzic (i dziecko też) wie, że nie można potem bałaganić. Nic a nic. Trzeba dwa razy mocniej dbać o porządek. A co najgorsze nie można rozrzucić wszędzie zabawek, by móc stworzyć tor dla samochodów wyścigowych albo bazę z poduszek.

Albert dał jednak słowo. Nie wyciągnie zabawek z pudełek. Uruchomi wyobraźnię...
Wraz z przyjacielem wymyślają...
A właśnie, jesteście ciekawi? To sprawdźcie najnowsze perypetie szwedzkiego rozrabiaki.

czwartek, 1 lutego 2024

Pokręcone życie dżdżownicy - Noemi Vola

Są małe, duże i te średnie. Ciemno różowe, bladoróżowe i "majtkoworóżowe". Mają różne fryzurki, temperamenty i zainteresowania.

Oto one!
Dżdżownice.
🪱🪱🪱
Drążą długie tunele pod ziemią. Po deszczu zdobią chodniki niczym serpentyny.
Chcecie poznać je lepiej?
Zajrzyjcie do książki "Pokręcone życie dżdżownicy".

Bardzo chciałam dorwać tą publikacje w swoje ręce. A gdy już ją miałam w dłoniach, stwierdziłam - wiele hałasu o nic.
Jest zabawna, to fakt. Fajnie przedstawia "pokręcone" życie dżdżownicy. Ale nie wnosi nic naukowego, nie przekazuje żadnych informacji, które mogły by pomóc nam poznać lepiej te stworzonka.