poniedziałek, 21 listopada 2022

Obietnica - Jan Godlewski

Dostałam w ręce małą, a raczej cienką publikację i... czuje się przez nią pokonana. Dawno mnie tak żadna książka nie umęczyła.

Ale od początku... 

Głównym bohaterem jest Jan, emerytowany nauczyciel języka angielskiego. Poznajemy go w momencie udzielania korepetycji. Pomiędzy nim a chłopcem istnieje pewna nić przywiązania i zaufania - obaj są osamotnieni w życiu. Jan nie ma bliskich, ani przyjaciół... swoje urodziny spędza bez pompy i świętowania. Podczas powrotu do domu, odnosi jeszcze kociaka zaprzyjaźnionej kobiecie. ich rozmowa przez zamknięte drzwi ponownie ukazuje nam wyalienowanie naszego bohatera. Ale także jago dobre serce - potrafi zatroszczyć się o chłopca, przejmuje się kotem błąkającym po mieście i jest dobrym słuchaczem. 

Mężczyzna w sposób analityczne i jednocześnie prosty sposób opisuje siebie i świat. To mnie w nim ujęło, podobnie jak miłość do książek oraz ogrodu. Zainteresował mnie jako wykreowana postać literacka. Chciałam poznać go lepiej i śledzić jego dalsze losy.

Autor po wstępnym "zaprezentowaniu" nam bohatera pierwszoplanowego dodał intrygę kryminalną - w pobliżu domu Jana pojawiają się niedopałki papierosów i martwe ptaki. W nocy ktoś "buszuje" po opuszczonym domu na sąsiedniej posesji. Pojawia się też staruszek. Wygląda podejrzanie... Okazuje się jednak schorowanym starszym panem z niebanalną historią z przeszłości. 

Na tym etapie potrzebowałam czegoś konkretnego i mocniejszego - zbrodni, zwrotu akcji. Rzeczy, która wzbudzi we mnie takie zainteresowanie, żebym nie mogła oderwać się od książki. Pojawi się tu jednak dziwna rodzina, która zamiast mnie intrygować zaczyna mnie odstręczać. Historia, która zapowiadała się na świetnie spędzony wieczór z książką zaczyna się robić nudnawa i przerysowana. 


Książką Jana Godlewskiego ma świetnie wykreowanego bohatera głównego, ciekawe filozoficzne przemyślenia wypowiadane przez Jana. Intryga kryminalna zapowiadała się ciekawie. Autor w doskonały sposób analizuje samotność zwykłego, przeciętnego człowieka. Pojawiają się też wątki... hmm... magiczne? odrealnione? Wszystkie te elementy powinny złożyć się na coś wciągającego, niestety w moim odczuciu coś nie zagrało. Publikacja mnie nie wciągnęła. Męczyłam się przy czytaniu. 


Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl





piątek, 16 września 2022

Nick i Charlie - Alice Oseman

Główni bohaterowie - Nick i Charlie poznają się w szkole, trafiają na wspólne zajęcia. Szybko stają się przyjaciółmi. Charlie rok wcześniej został wyoutowany i był prześladowany przez rówieśników. A teraz... zakochuje się w Nicku, sportowcu.

Jak rozwinie się relacja między chłopcami?

Zachęcamy do poznania powieści graficznej LGBTQ+ o życiu, miłości i wszystkim, co dzieje się pomiędzy...
Szczególnie ważne, to w przypadający na 11 października Dzień Wychodzenia z Szafy. To popularne sformułowanie oznacza przyznanie się do homoseksualizmu, biseksualizmu lub transseksualizmu – zwykle rodzinie i znajomym. Wspierajmy (nie tylko w tym dniu) osoby o odmiennej orientacji seksualnej, by mogły przełamać strach i w pełni być sobą.

niedziela, 11 września 2022

Cena pamięci - Jakub Pawełek

Ponad rok temu zachwalałam książkę "Cena milczenia" Jakuba Pawełka - świetną powieść ze świata fantasy. Jedynym jej minusem był brak dalszych losów bohaterów.

Już spieszę skorygować moją opinię - książka nie ma żadnych minusów. Pod koniec kalendarzowego lata zaczytywałam się w dalsze przygody Wernara, Hakarda oraz Maeidy przedstawione w siedmiu nowych opowiadaniach.
Pierwsze z nich przedstawia dalsze losy mojego ulubieńca. Wernar eskortuje czarodziejów do księstwa Pforzheim, w podróży towarzyszy mu książę Misten. Podczas przeprawy przez krainy, w których krytycznie patrzy się na czarodziejów, trafiają do uprzemysłowionego miasteczka. Faktyczną wladzę sprawują tu inżynierowie, którym los mieszkańców nie zaprząta głowy. Zmuszają oni ludzi, bez względu na status społeczny, płeć czy nawet wiek do ciężkich prac w fabrykach. Los dzieci, a szczególnie małego Radovana Tizeka bardzo leży na sercu naszemu najemnikowi. Nie bacząc na polityczną poprawność "Na rubierzach postępu" Wernar przeciwstawia się inżynierom.
W opowiadaniu "Stu drachmach miłosierdzia" spotykamy Maeidę. Zgodnie z wolą ojca jedzie do miasta Duda Jah, by przekazać jego ostatnią wolę władcy. Na miejscu okazuje się, że trwają przygotownia do ślubu. Stary władca zamierza poślubić przedstawicielkę wrogiej Maeidzie i jej krainie rodziny. Księżniczka podejmuje walkę o swą ojczyznę, próbuje przezwyciężyć dworskie manipulacje i oszustwa. Widać tu zmiany jakie zachodzą w bohaterce, jej dojrzałość i odpowiedzialność za swój lud, ale także bezsilność... Bo czy słaba kobieta jest w stanie pokonać wrogi ród?
W "Kwestii wyboru" śledzimy dalsze losy Wernara i jego podopiecznego Radovana. Przebywają oni w stolicy księstwa Pforzheim, ale i tu najemnik musi stanąć w obronie słabych i bezbronnych
Chyba najsmutniejszym i pełnym goryczy opowiadaniem jest to tytułowe. Jego bohaterem jest rotmistrz Rotesblatt. Pechowym (lub nie) zrządzeniem losu Hakard przebywa w miasteczku Gołoborze, na które napadają buntownicze wojska powstańcze. Autor w malowniczy i realistyczny sposób opisał sceny bitew.
"Ostoja  krańca świata" to ponowny powrót do Wernara. Najemnik sprawuje teraz funkcję Smutnika i zajmuje się napaścią na drwali w niedalekiej puszczy. Natomiast losy Hakarda odkrywamy w opowiadaniu "Najstarsze miasto". Nasz idealny rotmistrz trafia do więzienia i przed oblicze sądu, oskarżony o czyny których nie popełnił.
Losy trojga bohaterów spaja ostatnie, zamykające książkę opowiadanie "Bijcie na odrodzenie". Mam nadzieję, że okaże się też ono wstępem do trzeciej części.

Świetna książka, którą bardzo trudno sklasyfikować. Mamy tu doskonale nakreślony świat fantasy i militarne potyczki. Ale te "męskie" światy przeplatane są opowiadaniami obyczajowymi oraz politycznymi. Dlatego każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Sami bohaterowie są bardzo dobrze skonstruowani, czasami pełni sprzecznych cech, co daje im pełnowymiarowość. Są poprostu ludzcy. W tej części przygód naszej trójki, nadal bezapelacyjnie pierwsze miejsce zajmuje w mym sercu Wernar - jest ciut rubaszny z ironicznym poczuciem humoru, silny, hardy i pyskaty. A dodatkowo, przez nieudolność czarodziejów zyskał bardzo dużo empatii. Zdawałoby się, że u wojownika te cechy nie idą w parze, a tu... Wszystko gra. Widać, też zmianę w Maeidzie - w poprzednim tomie była osobą, która marzy, ale nie działa. W tym stała się bardziej aktywna w walce o siebie i swoje królestwo. Podoba mi się, że z upływem czasu i coraz większą ilości przygód nasi bohaterowie dojrzewają, dokonują się w nich pewne zmiany. Jak w prawdziwym życiu, panta rei. 
W moim odczuciu jest to publikacja bardziej dopracowana i dopieszczona niż "Cena milczenia". Autor swodobnie przedkakuje pomiędzy ujawnianiem n losów bpgaterów a różnymi gatunkami literackimi, tworząc bardzo smakowity kąsek literacki.

Książka otrzymana z Klubu Recenzenta z serwisu nakanapie.pl

wtorek, 9 sierpnia 2022

Sąsiadka - Helene Flood

Rikke wraz z mężem i dwójką dzieci mieszka w czterorodzinnym domu w dobrej, spokojnej okolicy. Sąsiedzi są sobie życzliwi, razem dbają o dom i przyległy do niego ogród. Prawie sielanka... W pewien weekend okazuje się, że umiera sąsiad z piętra. Pojawia się policja. Zadaje pytania o sąsiada, relacje z nim i innymi mieszkańcami małego budynku.

Czy trudniej jest okłamywać bliską osobę czy organy ścigania? Czy wszystkie sekrety muszą wyjść na światło dzienne? Jak tajemnice (te ujawnione i te nadal głeboko ukryte) wpłyną na Rikke, jej rodzinę i najbliższe otoczenie? Czy główna bohaterka zdobędzie się na odwagę, by wyznać mężowi prawdę? Czy może jednak zrobi to ktoś inny? Czy tak naprawdę znamy sąsiadów? Czy możemy za nich ręczyć? A za swoich najbliższych?
Jeśli jesteście ciekawi, to posłuchajcie opowieści Rikke...

To moje pierwsze spotkanie z autorką i przyznam, że uwiódł mnie sposób prowadzenia akcji - powolny, bez licznych morderstw. Ale za to ze świetnie nakreśloną postacią głównej bohaterki, jej dylematami i przemyśleniami na temat życia, podjętych decyzji oraz opiniami na temat sąsiadów. Publikacja stała się psychologicznym portretem zmagań osoby, która złamała złożone obietnice. Obserwujemy jej wewnętrzną walkę z poczuciem winy, z próbami przyznania się mężowi do zdrady. Ale także z emocjami jakie dawał jej romans - poczucie piękna, bycia adorowaną czy zwykłe odkrycie, że stać ją na "coś" szalonego i zakazanego.
Z zaciekawieniem obserwowałam etyczne wewnętrzne zmagania Rikke i jej rozmowy z samą sobą. Zmusza to nas do myślenia jakbyśmy postąpili będąc na jej miejscu. Czy mając kochającą rodzinę i fajnego męża szukalibyśmy chwil zapomnienia?  Czy zdrada jest usprawiedliwiona, gdy czujemy się przytłoczone obowiązkami i osamotnione w związku? Jak ciągle utrzymywanie romsnsu w tajemnicy i tkwienie w kłamstwie, jest tym co chcielibyśmy mieć w swoim życiu? A może to wszystko wtłacza nas w jakieś błędne koło - kłamiemy by nie stracić rodziny, ale także dobrej opinii w oczach innych. Czy póki wszystko zostaje w sferze tajemnicy, to sami przed sobą mizemy udawać, że nie robimy nic złego?
Uwielbiam takie dylematy i to jak wpływają na nasze zachowanie. Nasze i osób z naszego otoczenia, które są nieświadome naszych moralnych zmagań. Autorka świetnie ukazał wachlarz emocji miotających osobę z poczuciem winy. Zapewne duży wpływ na tak dogłębne ukazanie tego zagadnienia ma fakt, że Helene Flood jest psycholożką specjalizującą się w zagadnieniach wstydu, przemocy i poczucia winy. Poza tym nic nie jest pewne do samego końca. Historię romansu Rikki i morderstwa Jörgena znamy tylko z jej relacji, a na scenie mamy całą plejadę postaci. To thriller o sekretach, kłamstwach i zdradach wart przeczytania.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

czwartek, 16 czerwca 2022

Zaklinacz tygrysów - Roch Urbaniak

Najdalsza Zatoka to miasto na krańcach świata. Ulice wiły się pomiędzy domami, które pięły się ku niebu. To tu horyzont spotykał się z niebem, a chmury i gwiazdy były częstymi gośćmi w miasteczku. Najdalsza Zatoka była odwiedzana przez wędrownych artystów. Pewnego dnia dotarł tu także Ari. Słynny we wszystkich krainach mistrz fletu, przybył by dać koncert. Cały świat zamilkł. Gwiazdy, które zawsze wskazywały mu drogę, wyszły na spotkanie jego muzyki, gdy nagle... Rozległ się ryk, który zburzył harmonie dźwięku i świata. 

Wielki tygrys przysiadł na wieży ratusza. Był zły... jakby ktoś popsuł mu humor. skakał po dachach, obgryzał kominy, wyjadał ciasteczka z mieszkań. Warczał. Sapał. Węszył... Za czymś... Za kimś... Szedł po Ariego! 

Flecista stał jak skamieniały. Nie wiedział jak zareagować... W końcu zrobił, to co podpowiadało mu serce - chwycił za flet i zaczął grać. 

Tygrys zaczął się uspokajać i kurczyć, aż w końcu zasnął u stóp Ariego. 

Mieszkańcy miasta zastanawiali się co począć z tygrysem. A samo zwierzę było smutne i skołowane. Nie widziało skąd się tu wzięło, ani nie pamiętało poprzedniej nocy. Ari zaczął rozmawiać z tygrysem. Czuł współczucie wobec wielkiego kota i postanowił pomóc mu odnaleźć dom. I odkryć zapomnianą przeszłość. 

Tak oto rozpoczyna się podróż dwojga wędrowców. 



"Zaklinacz tygrysów" Rocha Urbaniaka to dwa dzieła w jednym. Mamy tu opowieść o zaufaniu, które pojawia się pomiędzy Arim a tygrysem. Razem próbują odkryć przeszłość dużego kota, a przy okazji budują więź. "Papiernik" - poprzednie dzieło autora, jest zbiorem krótkich opowiadań, ta publikacja natomiast  jest dłuższym opowiadaniem. W moim odczucia, autor rozwija się w strefie tworzenia historii, snucia opowieści. "Zaklinacz tygrysów" jest opowieścią, która nie jest już taka łatwa i prosta. Akcja rozwija się stopniowo, pojawiają się zagadki, zwroty akcji. Publikacja staje się dziełem skierowanym nie tylko do najmłodszych czytelników. Osoby dorosłe też odnajdą w jej czytaniu piękno i mądrość.

Drugim dziełem ukrytym w publikacji jest zbiór obrazów. Każdy z nich jest osobną opowieścią. Za to razem ze słowem tworzą piękną integralną całość, która nawzajem się uzupełnia. Same obrazy są przecudne... Mają głębię - szorstkość murów domu, delikatność i miękkość futra tygrysa czy nieprzeniknioną zieleń lasu. Ilustracje zawarte w książce wciągają nas w świat, który przedstawia nam autor. 

Opowiedziana historia uzupełniona magicznymi obrazami to książka z gatunku fantasy. Coś z pogranicza jawy i snu. Świat, którego nie spotkamy na swej drodze, a jednocześnie taki sam jak nasz. Świat, w którym pełno jest piękna i małych cudów dnia (i nocy) codziennego. Świat, w którym ważna jest refleksja, dobroć i zrozumienie dla każdego człowieka oraz przyrody. Ale to także świat, w którym popełnia się błędy, można być upartym... Ważne by próbować iść w kierunku zmiany, poznania i zrozumienia. 

Książka bardzo oryginalna oraz ważna, gdyż porusza istotne społecznie tematy, pokazuje jak walczyć o swoje prawa a jednocześnie jak otoczyć opieką przyrodę, której jesteśmy częścią. 


Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl 


poniedziałek, 6 czerwca 2022

Człowiek pies - Marta Giziewicz

Konrad Masternowicz wraca z Petersburga, gdzie próbował zadbać o rozwój swojej kariery. Jedzie wprost do dworku doktora Duchownego, by móc spędzić czas z jego córką Weroniką. Tymczasem spotyka tam rodzinę lekarza i...Tadeusza Wysockiego, który smali cholewki do doktorówny. Sekretarz jest skonfundowany. Liczył, że Weronika go oczekuje i może nawet darzy go jakimś uczuciem. Czuje się on jak nieproszony gość.

Doktor wraz z córką, a przy okazji ich gość Konrad, dostają zaproszenie do majątku hrabiostwa Rzeckich. Nasz bohater głowę ma zajętą rozważaniem swojej relacji z Weroniką i o mało co przeoczyłby umizgi pani domu. 

We wrześniu Konrad Masternowicz zostaje zaproszony na urodziny hrabiny Rzeckiej, na które wybiera się ze swoim przyjacielem. Spotyka tam również doktora Duchownego i jego córkę. Dowiaduje się, że Weronika jest już po słowie z Tadeuszem, który także przybywa na przyjęcie. Całą tą dziwną sytuację miedzy sekretarzem a doktorówną przerywa nieszczęśliwy wypadek jaki ma miejsce w rezydencji. Hrabia Rzecki ginie podczas pogoni za włamywaczem. 


Akcja powieści dzieje się końcem sierpnia i we wrześniu 1857 roku, około pół roku po zakończeniu pierwszej zagadki kryminalnej z tomu pierwszego. Widzimy tu rozwój relacji pomiędzy Konradem a Weroniką. Relacji, w której pełno niedomówień, domysłów i braku konkretnych deklaracji. I w tym wszystkim pojawi się hrabina Rzecka - kobieta dojrzała, pewna siebie, która dostaje to czego chce. Jasno mówi o swoich potrzebach i nie ukrywa zainteresowaniu Konradem. 

A nasz bohater... No cóż, znów wciągnął się w rozwiązywanie kryminalnej zagadki - śmierci hrabiego Rzeckiego. W pierwszym momencie nie chce wchodzić w kompetencje swoich warszawskich zwierzchników, jednak gdy Morozow szybko zamyka śledztwo stwierdzając wypadek, sam wkracza do akcji. 

Akcja książki wydaje się bardziej wartka niż w części pierwszej. Mamy więcej wątków, na których można się skupić - samo śledztwo, która pełne jest niejasności, mataczenia i emocji, która zaciemniają obraz sytuacji. Ale także relację pomiędzy poszczególnymi bohaterami historii. Dzięki tym zabiegom postacie wydają się bardziej realne ze swoimi sympatiami, antypatiami i rozważaniem różnych scenariuszy działania. Sam Konrad Masternowicz jest bardziej "Sherlokowaty" - ma jasny i czysty umysł skupiony na śledztwie, gubi się w emocjach i swoich relacjach z Weroniką oraz ma swoje słodkie dziwactwa jak liczenie czasu. 

Dzięki postaciom kobiecym poruszony został temat feminizmu. Hrabina Rzecka wydaje się być dość wyzwoloną kobietą, która potrafi nagiąć zasady dla własnej przyjemności. Natomiast Weronika, która w pierwszej części mocno walczyła o swoją wolność i możliwość rozwoju jako lekarz, w tym tomie rezygnuje ze swoich zawodowych aspiracji. Choć dalej konsekwentnie broni swojej wiedzy i kompetencji jako lekarza. 

Po przeczytaniu pierwszej części "Przypadków Konrada Masternowicza" obawiałam się, że forma prowadzenia historii powtórzy się. Ale jednak nie. W części drugiej nasz bohater nie pisze raportów tylko pamiętnik. I ta forma prowadzenie powieści bardziej mi odpowiada. 


Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za bezpłatny egzemplarz do recenzji. 



piątek, 3 czerwca 2022

Kareta - Marta Giziewicz

Główny bohater Konrad Masternowicz, to Polak pracujący jako sekretarz, kancelarzysta. Przez kilka dni miał zastąpić policmajstra w pracy. Ale także na wielkim balu w stylowym warszawskim hotelu. To wielki zaszczyt dla tak młodego pracownika, nie brylującego wśród szlachty i finansjery. 

Na tak zwanych salonach poznaje między innymi właścicieli nowo otwartego hotelu oraz doktora Duchownego i jego piękną i wyemancypowaną córkę Weronikę. 

Niedługo potem Masternowicz zostaje wezwany do wypadku. Po oględzinach ciała kobiety, stwierdza morderstwo. Niestety jego pracodawca przedłuża urlop, lekarz wspomagający pracę śledczych też robi sobie wolne... Konrad zostaje niejako zmuszony do prowadzenia śledztwa, w które dodatkowo wciąga nowopoznanego doktora Duchownego i jego córkę. 


Publikacja i historia w niej przedstawiona wydała mi się fajnym pomysł na zagadkę kryminalną osadzoną w dziewiętnastowiecznej Warszawie. Fanom historii nie trzeba przedstawiać tego okresu w zawiłych losach naszego kraju, a tym którzy są na bakier z naukami humanistycznymi przypomnę, że nasz kraj znajdował się pod zaborami, Warszawa pod jurysdykcją Rosji carskiej. 

Autorka książki jest absolwentką studiów archeologicznych i historycznych, spodziewałam się więc mocnego osadzenia treści oraz śledztwa prowadzonego przez Konrada Masternowicz. Niestety zawiodłam się. Pojawia się pewne wyjaśnienia dotyczące pojawiania się Rosjan na wysokich stanowiskach, zdziwienia, że Konrad jako Polak pracuje w urzędzie przy ważnych dokumentach i... I dalej jakby ten wątek jest traktowany po macoszemu. 

Klimat XIX wiecznej Warszawy, jej elit i rozwarstwienia społecznego jest według mnie lepiej opisany. Niestety Autorka dużo uwagi poświęca nieistotny szczegóły, takim jak suknie, posiłki... Przez co umykają te ciekawe smaczki historyczne, za to czułam się znużona i przytłoczona ilością opisów, według mnie zbędnych.

Samo śledztwo i sposób jego prowadzenia przez mocno stąpającego po ziemi oraz bacznego obserwatora Konrada, zapowiadało się bardzo ciekawie. Pierwsza zagadka kryminalna, ktorą rozwiązał na przyjęciu była mistrzowsko rozegrana. Dbałość o szczegóły, logiczne poprowadzenie wątku... Sherlock nie powstydziłby się takiego szybkiego, wręcz brawurowego rozwiązania zniknięcia pamiątkowej bransoletki. Z takim samym zaparciem i determinacją Masternowicz przystąpił do rozwiązywania zagadki pierwszego morderstwa. Niestety z każdym kolejnym (tak, tak... pojawiły się następne zwłoki kobiet) gubił się on w domysłach. Jego analityczny umysł gubił logiczne wyjaśnienia, skupiał się na nic nie znaczących szczegółach, pomijając przy okazji ewidentne sygnały. 

Całą historię przedstawioną w książce poznajemy przez raporty pisane przez naszego bohatera. Te pierwsze są ciekawe i rzeczowe, w każdym kolejnym pojawia się za dużo opisów. Z raportów śledczych stylizowanych na dziewiętnastowieczne przybierają formę pamiętnika pisanego przez rozdrganego wewnętrznie panicza. 

Podsumowując - świetny pomysł, plus za osadzenie historyczne oraz wątek relacji pomiędzy Konradem a Weroniką. Niestety minusem są dla mnie opasłe opisy  spowalniające fabułę. Zakończenie wywołało we mnie konsternację. 


To pierwszy tom serii kryminalnej z cyklu "Przypadki Konrada Masternowicza". Drugi już w czytaniu. 


Dziękuję Wydawnictwu Oficynka za bezpłatny egzemplarz do recenzji. 


piątek, 15 kwietnia 2022

Wszystkie grzechy nieboszczyka - Iwona Mejza

Bożenka Kryspin, wieloletnia pracownica Bezpiecznej Przyszłości - firmy ubezpieczeniowej z tradycjami, boi się burzy. I to odkąd pamięta. To chyba jedyna jej wada. W życiu, jak i w pracy Bożena jest skrupulatna, poukładana i bardzo rzeczowa. Przygotowana na zapas, pierwsza w pracy i jako ostatnia wracająca do domu. Idealny pracownik. 

Ale tego feralnego poniedziałku pod jej biurkiem przebywał mężczyzna. I niewątpliwie był już martwy. Sugerowała to czerwona plama na koszuli w okolicy klatki piersiowej. 

"- Fuj! ale wstrętny początek dnia!" /str. 12/ Zawyrokowała nasza bohaterka. 

Nieboszczyk, nie tylko popsuł nowy dzień naszej księgowej, ale także innych pracowników. Okazał się być nowym agentem ubezpieczeniowym, który... No cóż, on a właściwie jego ciało zwróciło oczy organów ścigania na ten spokojny punkt polis. Teraz pewne sprawy, niekoniecznie legalne mogą ujrzeć światło dzienne. Tu każdy ma coś na sumieniu. 

Bożenka chcąc ratować swoją firmę i kolegów zaczyna rozwiązywać zagadkę kryminalną. Współpracuje z komisarzem Kazimierzem Jodłą, z którym zaczyna łączyć ją coraz więcej. 


Oto przed Wami komedia kryminalna. Autorka świetnie naszkicowała bohaterów powieści. Każdy z nich ma wyrazistą osobowość, charakter i indywidualne cechy, które nadają postaci autentyczności. Nie da się jednak ukryć, że pedantyczna Bożena urzekła mnie najbardziej. Jej rutynowość w działaniu wydaje się wykluczać nagłe zmiany, niespodziewane działania i zaskakujące pomysły. A jednak to ona potrafi spokojnie przeanalizować fakty. Ona i komisarz. 

Jest tu kilka równoległych wątków - morderstwo, oszustwa, malwersacje, prywatne życie bohaterów, romanse i małe tajemnice. Dzięki takiemu zabiegowi historia przedstawiona przez Iwonę Mejzę nabiera realizmu. Zaczynamy zastanawiać się nad pracą agencji ubezpieczeniowych oraz przyglądać pracy śledczej policji.

A sam finał? Okazał się zaskakujący. 


Lekki styl, wciągająca akcja, ciekawa intryga zapewnią Wam udany wieczór z dobrą lekturą.


Bardzo dziękuję Wydawnictwu Oficynka za egzemplarz książki do recenzji. 


środa, 13 kwietnia 2022

Bestia z pałacu Buckingham - David Walliams

Zapraszam w małą podróż w czasie - lądujemy w Londynie w roku 2120. Pałac Buckingham nadal stoi, jest jednak w opłakanym stanie, a miasto to jedna wielka ruina. Ludzie walczą o przetrwanie i z każdym dniem wzrasta ich oburzenie wobec władzy. 

Król, który bezpiecznie przebywa w pałacu i wiedzie w miarę spokojne życie, nie przejmuje się poddanymi. Jego syna - księcia Alfreda dziwi postawa ojca. Ale gdy zsyła on Królową do więzienia w Tower, to chorowite dziecko otoczone stoami książek próbuje odnaleźć w sobie odwagę by uratować ukochaną mamę. 

Z każdą stroną okazuje się, że dwunastoletni następca tronu ma o wiele więcej do zrobienia. 


Pierwsze co rzuca się w oczy to okładka - z chłopcem i wielką bestią - gryfem. Jest ona utrzymana w tym samym stylu graficznym, co poprzednie publikacje tego autora. A w środku - cudowna wyklejka; jej tajemnicę odkryjemy podczas czytania opowieści. Podobnie jak w innych książkach David'a Walliams'a opublikowanych przez Wydawnictwo Mała Kurka,  pojawia się krótka notka o bohaterach wraz ze szkicami ich postaci. A sama czcionka? Majstersztyk - zawsze mnie to bawi, cieszy i zachwyca w książkach skierowanych do dzieci i młodzieży - typografia. Tekst w książce jest tak zaprojektowany by cieszyć oko, ale i podkreślić emocje oraz sytuację w jakiej znajduje się bohater. Okazuje się, że wybór czcionki, frontów i krojów pisma wzbogaca książkę, dając jej całkiem inny wymiar.

A treść? Przenosimy się do przyszłości, która niestety nie rysuje się w różowych barwach. Świat chyli się ku upadkowi, ludzie głodują, a mimo to niektórzy i tak chcą przejąć władzę nad światem. Potrafią ranić, niszczyć i psuć wszystko wokoło by tylko uzyskać wpływy. Stać się kimś. Dobrze zgadliście - mowa o bestii. 

Przygotujcie się na masę emocji - rodzicielską miłość oraz chłód wobec dziecka, przyjaźń z nianią, zabawne komiczne sytuacje przeplatane grozą oraz strachem o rodzinę, przed potworem ale także przed nieznanym, które można spotkać na każdym kroku. Ale także poznanie czym jest wieź, ludzka godność oraz walka o lepsze jutro dla siebie i innych ludzi. 

Książka wciąga i bawi. Ale ta publikacja także straszy! 


Uwaga! W książce pojawia się też mój ukochany Raj ze swoim biznesem słodyczowym :)


niedziela, 10 kwietnia 2022

Myszolandia - Alice Méricourt, Ma Sanjin

Zapraszamy do "Myszolandii". To kraina pełna myszy, które tu żyją, pracują, bawią się i głosują. Głosują na czarne koty. Kochamy koty, ale to co dobre dla nich nie zawsze jest dobre dla małych myszek. Gryzonie też to zauważają i... postanawiają zmienić władzę.

Niestety ściągają na siebie nowe kłopoty. Jakie? Odkryjcie sami.
 

Krótka, acz treściwa publikacja dla dzieci (i dorosłych) obrazująca kulisy władzy oraz demokracji. A wszystko to pokazane jest przez pryzmat życia zwierząt w łatwy i dowcipny sposób. 
Publikacja mówi o trudnych sprawach, ale daje także nadzieję. Nadzieję, że wystarczy mała zmiana, nowa idea by wszystkim żyło się lepiej. 

Książka wydana dzięki dofinansowaniu przez Instytut Francuski w Polsce a wydana przez Wydawnictwo Kinderkulka. 
Majstersztyk.
 

piątek, 8 kwietnia 2022

Zapisz zmiany - Katarzyna Zawodnik

Jest rok 2124. Po wojnie i katastrofie ekologicznej ludzie przenoszą się pod ziemię. Tu tworzą nową cywilizację naszpikowana technologią. Poznajemy nową Amerykę oczami trojga osób.

Główna bohaterka powieści - Olivia ma super mieszkanie, fajną pracę, przyjaciół. Ale postanawia wprowadzić w swoim życiu pewne zmiany. Szuka miłości swego życia - mężczyzny idealnego. Brakuje jej kogoś bliskiego. Sama została wyhodowana i wychowana bez bliskich więzi. W życiu dorosłym nie potrafi stworzyć trwałego związku. 

Cezar jest ideałem. Przystojny, opiekuńczy i po uszy zakochany w Olivii. Wspiera ją na każdym kroku, dba o jej bezpieczeństwo...  czasem z narażeniem własnego życia. Żyje dla niej.

Olga tęskni za starymi czasami. Nie jest zachwycona nową Ameryką rządzoną przez komputer. Nie posiada w domu żadnego robota, ogranicza posiadanie udogodnień. Woli przytulność, stare książki, przedmioty z historią. Kiedyś pracowała z dziećmi, przestrzegała sztywnych zasad i reguł. A gdy nikt nie patrzył szła za głosem serca. 


Po pierwszych stronach lektury książka skojarzyła mi się z "Ja, robot" Isaaca Asimova - klasyką gatunku science fiction, która wyznaczała kierunki w pisarstwie. Miałam obawy, że "Zapisz zmiany" nie sprosta, bo poprzeczka była  wysoko postawiona. I wiecie, co? Lubię być tak pozytywnie zaskakiwana.

Ale od początku.

Okładka publikacji jest dość oszczędna - dwie postacie. Kobieta i mężczyzna wtulone w siebie w erotycznym uścisku. Postać męska ma w sobie system zero - jedynkowy wykorzystywany do kodowania liczb w informatyce. Prostota, która nakreśla opowieść i jest z nią spójna. 

A treść, jak już pisałam, pierwsze skojarzenie z Asimovem czy z filmem "Wyspa" z Ewan'em McGregor'em i Scarlett Johansson. Mamy obraz przyszłości, w której po katastrofie ludzie przenieśli się pod ziemię, usługują im roboty. Roboty, które z każdym nowszym modelem, coraz bardziej przypominają człowieka. Mało kto decyduje się na posiadanie dziecka urodzonego drogą naturalną. Prezydent Ameryki (nowa nazwa świata) i tu znalazł rozwiązanie - wylęgarnie. Idealne zarodki przetrzymywane w doskonałych warunkach zapewniające harmonijny rozwój. A następnie małe dzieci, które są kształtowane, uczone... i czasami przytulane. Wszystko według schematu opracowanego komputerowo. Statystyka, optymalizacja, brak różnorodności i inne bezduszne słowa same nasuwają się na myśl. 

To troszkę gorzka opowieść o świecie przyszłości. Świecie, w którym można zaplanować sobie dziecko czy miłość. Gdzie sztuczna inteligencja zyskuje ludzkie prawa. Zatracają się granice pomiędzy ludzką wolną wolą a zaprogramowanym humanoidalnym robotem. Dylematy moralno-etyczne się kumulują. A pytania się gromadzą - czy można/trzeba/warto stwarzać ludzkie maszyny? Czy humanoidy powinny nam służyć? Zaspakajać nasze pragnienia i żądze? A może powinny być wolnymi jednostkami? Przypomniał mi się film "Człowiek przyszłości" z Robin'em Williams'em na podstawie opowiadania Asimova (no cóż... znów pojawił się mistrz), w którym rozważano jakie prawa powinny mieć roboty.

Książka porusza też inne trudne tematy takie jak dbanie o bezpieczeństwo każdego człowieka, a nawet gatunku ludzkiego. Czasami wbrew jego woli. Ingerowanie w jego życie. Ciągła inwigilacja. 

Mnie bardzo poruszyły kwestie związane z przymusową eutanazją, wpływaniem na zdrowie jednostki - wylęgarnie, które produkują tylko zdrowe jednostki. Cenię to, że mogę sama decydować o sobie i swoim ciele. Przeraża mnie fakt, że ktoś mógłby decydować za mnie. Lękiem napawa mnie wylęgarnia, w której czułość do dziecka to produkt reglamentowany. Brak więzi, miłości i bezrefleksyjność rządzą tym światem. Autorka umieściła akcję książki w roku 2124, wydawałoby się, że to daleka przyszłość. Serio? To może rozejrzyjmy się wokół. Czy każda osoba w XXI wieku jest wolna? Czy więzi rodzinne i społeczne nie są zastępowane kontaktem z technologią? 


Całość jednak ma lekką formę, szybko i przyjemni się czyta. Brak tu dydaktyzmu. Autorka przedstawia nam świat przyszłości. Możemy go przyjąć takim jaki jest i być szczęśliwym lub... No właśnie, zadawać pytania? Rozważać czy prawa odgórnie narzucone są dobre? Myśleć krytycznie? 

Książka jest debiutem. Jeśli tak wygląda pierwsza książka, to każdą następną publikację tej Autorki biorę w ciemno. 


Bardzo dziękuję Autorce - pani Kasi Zawodnik za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki. 


czwartek, 7 kwietnia 2022

Miłość to czasownik. Jak być ze sobą czulej, bliżej, dłużej. I na większym luzie - Olga Kordys-Kozierowska

Wybieram książki kompulsywnie. Ten nieokiełznany przymus kupowania i posiadania książek objawia się bardzo różnie. Raz może to być rzut oka na okładkę, innym razem uzupełnienie cyklu. Albo chęć posiadania książki, którą już się przeczytała (np. wypożyczyło z biblioteki), ale chce się ją posiadać we własnej biblioteczce. Ktoś mi coś poleci, zachęci... albo akurat skończy mi się w podróży czytana publikacja. Tematyka bywa różna. Unikam jednak poradników. 

I co stało się tym razem? Urzekła mnie okładka - piękne, okazale kwiaty i ptaki. Dodatkowo autorka stworzyła projekt Sukces Pisany Szminką. Olga Kordys - Kozierowska inspiruje inne kobiety do działania i rozwoju. Chętnie też nagłaśnia sukcesy innych pań. 


Gdy książka do mnie dotarła - przepadłam. Okładka, która mnie skusiła okazała się wstępem to pięknie wydanej publikacji. Wyklejka ma ten sam print. W środku pojawiają się ciemnozielone strony, na których pojawia się ptak (urzekający) oraz wiersze i ważne przesłania. 

A sama publikacja...? Wciągająca, urzekająca i pokazująca w sposób prosty, że trzeba ruchu i zmian w budowaniu wspólnych relacji z drugim człowiekiem. Nie ma tu gotowych recept, których wprost nie cierpię. Autorka pokazuje psychologiczne metody pracy nad relacją. Nie tylko jako związku dwojga dorosłych osób, ale także relacji w rodzinie, pomiędzy partnerami biznesowymi czy zwykłymi ludźmi. Pokazuje jak ważny jest szacunek do drugiej osoby i rozmowa. Ale nie taka zwykła wymiana zdań. O nie. Tu trzeba się napracować. Trzeba mówić, słuchać i starać się zrozumieć drugą stronę. Ją, jej strach, obawy, emocje i wszystkie zaszłości, które możemy poznawać latami. I nigdy ich nie poznać. Przede wszystkim musimy założyć, że drugi człowiek jest dobry, nie chce nas oszukać ani zranić. A to czasami najtrudniejsze. Bo prawdziwa relacje polega na zrozumieniu, szczerości i byciu z drugą osobą. 

Autorka nie mówi, że wszystko się uda. Nie twierdzi, że jej nieomylna. Pokazuje nam sytuacje ze swojego życia, w których dała sobą manipulować, obrażać się, wpędzać w poczucie winy. Te wszystkie postawy, których chcemy uniknąć. I te w których wraz z partnerem pracowała nad związkiem. Czy zawsze wszystko jest w wersji różowej i radosnej? Nie! Ale warto się starać! Starać, by budować coś wspólnego. relacji, w której obie strony będą czuły się dobrze, zaopiekowane i kochane. Bez względu na wszystkie potknięcia po drodze.


Lekka i zabawna publikacja dotyczące relacji między kobietą a mężczyzną. Poradnik, w którym wiedza psychologiczna podana na tacy i okraszona w sosem z własnych doświadczeń i perypetii. #MiłośćToCzasownik, czyli ruch i zmiana. Bo zmieniamy się my, nasz partner, ale także świat wokół nas. Publikacja (choć to poradnik ;p) warta jest polecenia i poznania. 



Książkę otrzymałam do recenzji w ramach Klubu Recenzenta portalu nakanapie.pl 



sobota, 2 kwietnia 2022

Miała jaja gospodyni - Hans Christian Andersen

"Miała jaja gospodyni” to zabawna i troszkę gorzka opowieść o kobiecie, która jechała do miasta sprzedać jaja od swoich kur. Podczas dłużącej się drogi umilała sobie czas rozmyślaniami na co wyda zarobione pieniądze. Planowała kupić więcej kur i kolejne zwierzęta gospodarskie. Nie upilnowała jednak jaj i...

Nastąpiła katastrofa.



To pierwsze wydanie wiersza Hansa Christiana Andersena w Polsce. Pięknie ilustrowana opowieść pióra Duńczyka ucieszy oko każdego Czytelnika.
Małe cacko literackie.

niedziela, 27 marca 2022

Wyszedł z domu i nie wrócił - Iwona Mejza

Autorka Iwona Mejza zaprasza nas do Oświęcimia, gdzie policjanci z miejscowej komendy Policji ciut przypadkiem dowiadują się, że na pobliskim cmentarzu odkryto dziwne znalezisko - dwóch nieboszczyków w nieoznakowanym grobie. Grób według Antoniego powinien być pusty. A przy jego renowacji, pojawiła się taka... niespodzianka. A nawet dwie. Do akcji wkracza czterech policjantów. Mają niewiele informacji i garść podejrzeń, ale z determinacją prą do rozwiązania zagadki.



Przyznaję się bez bicia - to moje pierwsze spotkanie z twórczością Iwony Mejzy, ale publikacje wydawnictwa Oficynka do tej pory mnie nie zawiodły. W moje ręce trafił lekki kryminał z bogatym wątkiem obyczajowym. Napięcie budowane jest stopniowo. Pojawiające się nowe tajemnice i niejasności wplecione są w zwykłe życie mieszkańców Oświęcimia - policjantów, kamieniarzy z pobliskiego cmentarza i grupy starszych panów lubiących wspólnie spędzać czas. Autorka świetnie kreśli poszczególne postaci. Każda z nich jest inna, każda ma konkretne zamiłowania i odmienne charaktery. Mimo mnogości osób zilustrowanych na kartach powieści, każda z nich zapada w pamięć. Bo każda z nich jest istotą pełną i prawdziwą, która potrafi rozbawić i zasmucić. Jak to w życiu. Wpływ na to miało także oddanie klimatu małej miejscowości, w której znamy ludzi chociaż z widzenia. Gdzie wszystko na pierwszy rzut oka wydaje się znajome. Choć jak okazuje się w czasie czytania, nawet tak mały Oświęcim skrywa sporo tajemnic. 

Sama historia przedstawiona w książce jest poprowadzona z lekkością pióra. Jest intrygująca, wciągająca i zabawna. Poprowadzona jest w dwóch przedziałach czasowych, a Autorka troszkę wodzi nas za nos, by zaskoczyć nas personaliami nieboszczyka. 


Polecam jako przepis na fajny wieczór z książką. 


Bardzo dziękuję Wydawnictwu Oficynka za egzemplarz książki do recenzji. 


sobota, 26 marca 2022

Kici tyci kociorożec - Shannon Hale, LeUyen Pham

Mała Kicia chciałaby być jednorożcem. Pięknie rży! Ma tęczowy rożek. Pięknie tupie i macha ogonem. Jest pełna pasji w wyobrażaniu sobie, że jest jednorożcem.

Niestety Gekon i Papuga za każdym razem podcinają jej skrzydła - a to źle rży, a to róg nie taki... A ta jej puszystość wyklucza ją z bycia koniowatym.


Aż pewnego dnia spotyka prawdziwego Jednorożca! Pięknego i smukłego, z długą grzywą i pięknym rogiem, który idealnie stukał kopytkami.  Kicia zdała sobie sprawę, że daleko jej do... ideału.

Ale Jednorożec był zachwycony spotkaniem z ta puchatą kuleczką, bo... tez lubiło sobie wyobrażać, że jest kimś innym. Kim? A, to już musicie sami przeczytać.


Cudna, słodko różowa książeczka, która zawiera uniwersalną prawdę - to co ważne, jest nie widoczne dla oczu. A marzenia pozwalają nam to dostrzec. 



piątek, 25 marca 2022

Sztejer. Umarły syn - Robert Foryś

Głównym bohaterem książki jest Sztejer i to jego oczami poznajemy otaczający nas świat po Zagładzie. Vincent jako narrator sprawdza się fantastycznie - jest precyzyjny w opisie, ironiczny i nieco rubaszny. To oszust i morderca. To ten typ faceta, którego albo od razu polubimy lub  znienawidzimy. Moją sympatię zyskał poczuciem humoru i dosadnym językiem, bo poglądy na temat kobiet i innych nacji mamy zupełnie różne. 

Autor ukazuje nam świat po Zagładzie, w którym ludzie żyją w skupiskach (miastach lub małych osadach). Wszędzie panuje bród i ubóstwo. Po lasach, bagnach i nad rzekami pojawiają się mutanty - zmutowane zwierzęta a czasami i ludzie - Wyklęci. A Vincent Szejert, jako sprawny zabójca, jest płatnym czyścicielem okolicy z nieproszonych gości. 


Publikacja składa się z dwóch części. Część pierwsza "Umarły syn" wprowadza nas w świat, w którym przyszło żyć naszemu bohaterowi. Słabo zaludnione tereny, małe wioski, garstki ludzi i ghule oraz wilkołaki, kryjące się po lasach. No i Vincent Szejert, który za małą zapłatę i dobre jedzenie, zbiera zlecenia na wytrzebienie potworów. Jest szybki i zwinny w walce. Dodatkowo jego ciało szybko się regeneruje po atakach. Nie myślcie, że to taka sielanka - czasami i na naszego bohatera ktoś poluje.

W drugiej części przenosimy się do miasta Piołun. Jest to bogata miejscowość, w której można spotkać mnogość kultur i religii. Widać tu większe podziały społeczne - ubogie dzielnice a tuż obok pałace Oligarchów i kosztowne świątynie. Jeśli masz pieniądze i koneksje to możesz żyć spokojnie... Tfu nie, nie możesz! Zawsze pilnuj pleców, bo ktoś może chcieć zająć twoje miejsce na szczeblach drabiny społecznej. W tym mocno zróżnicowanym kulturowo garncu Szejert dostaje zlecenie, a właściwie kilka. Czy jego spryt oraz silne mięśnie i tym razem pomogą mu wyjść z opresji cało...? O tym musicie przekonać się sami. 


To moje pierwsze spotkanie z Vincentem Sztejerem. Kojarzyłam cykl, ale jakoś nigdy po niego nie sięgnęłam. A teraz dzięki Wydawnictwu War Book miałam szansę - po latach seria jest wznowiona w szacie graficznej nawiązującej do poprzedniego tomu. Wcześniejsze zostały wydane prze Fabrykę Słów. A jako, że jestem maniakiem posiadania serii w jednej szacie graficznej z niecierpliwością oczekuję na wznowienie tomu drugiego i trzeciego ;)

Sama publikacja jest wciągająca. Każda przygoda Vincenta jest inna, pełna akcji, bijatyk i szczęku broni. Wielkim plusem jest nawiązanie do historii, obecnej kultury i sytuacji społeczno-gospodarczych. Choć świat Vincenta wydaje się diametralnie różny od naszego, to tak na prawdę znajdziemy tam wiele wspólnych cech. 


Dziękuję Wydawnictwu War Book za egzemplarz książki do recenzji. 

Więcej 

czwartek, 24 marca 2022

Strajk - Eduarda Lima

Ptak zamilkł. Zamiast jego treli, było słychać ciszę.

Kolejne zwierzęta milkły. Ptaki nie ćwierkały, koty nie miauczały, owady nie bzyczały. Przestały współpracować z ludźmi - kury przestały znosić jajka, a krowy dawać mleko.  Odwracały się plecami. Lub kryły w gęstwinach.


Rozpoczął się strajk zwierząt!


Dzieci też do niego dołączyły.

A co my dorośli możemy zrobić?



Prosta opowieść o problemach naszej Matki Ziemi. Problemach, które sami stworzyliśmy - zanieczyszczenie, nadmiar śmieci i wszędobylski plastik. Zwierzęta wreszcie "zabrały głos" i skomentowały działalność człowieka. 

Pomysłowa publikacja, która w minimalistyczny sposób pokazuje małemu czytelnikowi, co dzieje się w świecie. Nieszablonowo porusza temat przyszłości ziemi oraz ekologii. 


poniedziałek, 14 marca 2022

Widmo nad Innsmouth - Giny Valris

Gdy tylko ujrzałam tą książkę, wiedziałam, że muszę ją dostać w swoje ręce. Parę razy już zagłębiałam się w gry paragrafowe i zawsze to jest super zabawa. 

Zapytacie czemu? Bo dostajemy dwie rzeczy - książkę oraz grę. Niby proste połączenie, ale dzięki niemu stajemy się bez mała wszechwładni. To my, Czytelnicy-Gracze decydujemy jak wygląda fabuła, pociągamy za sznurki i samodzielnie prowadzimy naszego bohatera przez ciemne zaułki miasteczka Innsmouth. Od naszych decyzji zależy jakim środkiem transportu będzie podróżować nasz bohater, czy będzie grzecznie siedział w autobusie podczas przerwy w podróży czy może jednak zajdzie z ciekawości do hotelu. Czy tylko rozejrzy się po zniszczonym nadmorskim miasteczku czy jednak będzie próbował poznać historię swojej rodziny i jej powiązań z Diabelską Rafą. 

Przyszłość naszego bohatera jest w naszych rękach wystarczy tylko otworzyć książkę i... Jest rok 1927. Letnie upały nie dają ci chwili wytchnienia. Chcesz się dostać do Arkham, rodzinnego miasteczka swojej matki. Jesteś na dworcu, tuż przy kasie i okazuje się, że bilet kolejowy jest jednak droższy niż zakładałeś. Czy obudzi się w tobie rządza przygody?

 

Pierwsza rozgrywka minęła mi w tempie ekspresowym - zamiast brać udział w przygodzie, to stchórzyłam i wybrałam bezpieczną drogę. Kolejna zajęła mi kilka minut. Następna jeszcze więcej... Po ósmej przestałam liczyć, ile ścieżek wybrałam tylko zagłębiałam się w przygodę w nadmorskim miasteczku Innsmouth. Dałam się wciągnąć w odkrywanie, zwiedzanie, poznawanie... I wzbudziłam sporą ciekawość szybko przerzucając strony książki podczas podróży autobusem do pracy. 

Widmo nad Innsmouth jest trzecim tomem cyklu Choose Cthulhu. Przyznam jednak, że czytając i biorąc udział w tej grze nie odczułam braku znajomości poprzednich części. Akcja oraz cały opis zawarty w publikacji są tak poprowadzone, że nie trzeba także znać świata wymyślonego przez H.P. Lovecrafta. 

Sama publikacja ma ciekawą okładkę - wygląda jak przyniszczony notatnik lub dziennik podróży. Wyklejka przedstawia macki potwora, które pojawiają się także na kolejnych stronach publikacji. Poszczególne paragrafy zawierające wytyczne do prowadzenia gry są rozpisane maksymalnie na jedną stronę. Pomiędzy nimi pojawiają się także rysunki w czarno-białej kolorystyce, które nawiązują do akcji rozgrywającej się w grze. Książka zawiera także bestiariusz z postaciami pojawiającymi się na stronach publikacji. 

Natrafiłam na dwie nieścisłości - nagle pojawiająca się w kieszeni mapa oraz plecak, który wcześniej schowałam w bezpiecznym miejscu. nie wpłynęły ona jednak na prowadzoną rozgrywkę.


Grę oceniam na cztery z plusem. Bardzo dobrze się bawiłam w podróży i chętnie sięgnę po inne części z tej serii. 



I pamiętajcie - Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagl fhtagn ;) 


Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

wtorek, 1 marca 2022

Odnalezione słońce - Štěpán Zavřel

Dawno temu ludzie mieszkali w drewnianych chatach stojących w lesie. Co wieczór na szczycie góry rozpalali ognisko. W ten sposób oddawali słońcu cześć i wskazywali mu, gdzie dokładnie powinno wzejść następnego ranka. Po latach zamieszkali w domach budowanych z kamienia i cegły. Stopniowo zapominali o słońcu, o otaczającej ich przyrodzie... Aż któregoś dnia słońce znikło za chmurami smogu i dymu.
Kto pomoże odnaleźć słońce?

W książce znajdziecie kod QR z audiobookiem (czyta Magda Karel).


Książka należy do cyklu "Ja, Europejczyk".

poniedziałek, 28 lutego 2022

Sen o Wenecji - Mafra Gagliardi, Štěpán Zavřel

W szkole nauczyciel opowiada Markowi i jego kolegom z klasy o historii Wenecji, jej pięknie i przyszłości. Wizja zatopionego miasta staje się tematem lekcji. Dzieci chwytają za pędzle, kredki i inne przybory, by przedstawić swoje wyobrażenia o podwodnym mieście.


W nocy Marek myśli o swoim rysunku, na którym namalował postać małej syrenki, a w tle miasto zanurzone w wodzie. Nagle ktoś puka w okno. To mała syrenka... Chłopiec, a wraz z nim my, płynie w podróż do podwodnego miasta!


W książce znajdziecie kod QR, po zeskanowaniu którego udacie się na wirtualny spacer po Wenecji śladami Štěpána Zavřela. Pytania zadają dzieci, a odpowiedzi udziela przewodniczka Anna Domaradzka.


niedziela, 27 lutego 2022

Dziadek Tomek - Mafra Gagliardi, Štěpán Zavřel

Dziadek Tomek ma wyobraźnie i jest świetnym opowiadaczem historii. Zawsze jest koło niego wianuszek dzieci chętnych na wspólne przygodowe opowieści.

Pewnego dnia burmistrz ogłasza, że w trosce o dobro seniorów, zostaną oni przeniesieni do Szczęśliwego Domu. Do akcji wkraczają "dziadkołapacze", by pod osłoną nocy wywieź wszystkie babcie i wszystkich dziadków z miasta.

Dzieci tęsknią za swoimi bliskimi... Postanawiają "odbić" swoich bliskich. Czy ich akcja ratunkowa dojdzie do skutku? I gdzie można ukryć dorosłą osobę?

sobota, 26 lutego 2022

Bardzo długa kolejka. Zwierzęta - Tomoko Ohmura

- Halo, za czym ta kolejka?

- Proszę się nie pchać!

- Ale tłok. Czy wszyscy zdążymy?

- Uważaj! To tygrys!

- Zagramy w coś?


Tomoko Ohmura przedstawia nam kolejkę. Wielką kolejkę złożoną ze zwierząt, tych dzikich, egzotycznych jak i tych znanych, domowych. Nie ma tu nudy. Sąsiad zagaduje sąsiada. Ktoś się bawi... Wszyscy czekają. A na co? To musicie sprawdzić sami.


Świetna prosta książeczka, która pomaga w nazywaniu zwierząt oraz szeregowaniu ich. Wyprawni młodzi czytelnicy mogą też liczyć "kolejkowiczów".

Na końcu czeka na wszystkich niespodzianka :)