czwartek, 26 września 2024

Zamek Okładka - Emma Adbage

Mały chłopiec wraz z mamą idzie na urodziny do kolegi. Podaruj mu czerwony zamek. Chłopiec ma ten sam, tylko zielony. Choć wolałby nowy, czerwony. Czy przyjęcie się uda? Czy zazdrość weźmie górę?

Świetne ilustracje. Sytuacja prosto z życia małego i dużego człowieka. Nic tylko czytać wspólnie i... Rozmawiać o emocjach.

sobota, 21 września 2024

Mirabelium. Pierwsze Ogniwo - Amon Lewandowsky

Noc Kupały to magiczny czas. Czas przesilenia letniego przyniósł detektywowi Mojmirowi Lupeji nową sprawę. Morderstwo! Wszystko wskazuje na to, że młoda kobieta została poświęcona w makabrycznym rytuale. Ojciec dziewczyny, hrabia de Vott chce szybkiego i sprawnego znalezienia sprawcę makabry. 

Czy będzie łatwo? Oczywiście, że nie! Przed detektywem będą piętrzyć się coraz to nowe problemy. A osoby poznane podczas prowadzenia dochodzenia będą rzucać kłody pod nogi. Skomplikowana zagadka, staje się z każdą poszlaką coraz trudniejsza do rozwiązania. 

Czy detektyw Mojmir sprosta postawionemu mu zadaniu i rozwiąże sprawę morderstwa Adrianny de Vott? Sprawdźcie na kartach powieści... Tylko stąpajcie bardzo ostrożnie...





Moje wrażenia... Pierwsze kilka stron szło mi opornie - nie wiem czy to kwestia tego, że dawno nie czytałam fantastyki czy nie mogłam wgryźć się w narrację autora. Jednak po 30 stronach już dałam się wciągnąć w ten fantastyczny świat. 

Autor zgrabnie połączył słowiańskie klimaty (super, że wreszcie polscy pisarze sięgają po "rodzimych" bogów) z wartką akcją, ciekawie wykreowanym wątkiem kryminalnym i... bohaterami, których odmalował bardzo wyraziście. Pojawiają się nie tylko ludzie, ale także rusałki, trolle, wiedźmy i krasnoludy - każdy inny oraz jasno i przekonywująco zilustrowany. W powieści pojawiały się także epizody, czy nawet wątki dość brutalne (opisy zbrodni, morderstwa) i seksualne, na granicy wulgaryzmu. W pierwszym momencie mnie to stopowało - że nie potrzebnie się to pojawiło w powieści, ale z każdą stroną pokazywało spójną narrację i świat, który stworzył w swej wyobraźni (i na papierze autor). Jednak trzeba zaznaczyć, że książką ewidentnie powinna trafić w dorosłe ręce :) 

Czuć dużo inspiracji Sapkowskim. Ale kto nie inspiruje się mistrzem tego gatunku? Zaznaczam, że powieść "Mirabelium. Pierwsze ogniwo" to debiut. I uważam, że udany. A wszelkie inspiracje polską fantastyką raczej zainteresują fanów gatunku. 

Dużym plusem powieści jest umieszczenie na jej kartach mapy terenu, po którym porusza się główny bohater. Oraz mała niespodzianka - dodatki! Aż jedenaście (!) opowiadań w klimacie fantastyczno-kryminalnym. 



Dziękuję Wydawnictwu Novae Res za przekazanie 3 egzemplarzy powieści "Mirabelium. Pierwsze ogniwo" Amona Lewandowsky'ego na konkurs organizowany przez Filię nr 14 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Katowicach oraz egzemplarz recenzencki, który zasilił księgozbiór filii bibliotecznej. 



piątek, 20 września 2024

Niemiecka żona - Debbie Rix

Nie jestem wielką fanką historii. Mam słabość do II wojny światowej. Sporo czytałam literatury naukowej z tego zakresu i... odrobiny beletrystyki, do której mam mieszane uczucia. Moja ambiwalencja wynika z jakości przedstawienia faktów historycznych. Jednak, gdy w Klubie Recenzenta zobaczyłam ta powieść, postanowiłam dać jej szansę.


Książka podzielona jest na dwa przedziały czasowe. Pierwszy dotyczy drugiej wojny światowej, gdzie odkrywamy młodość Annaliese, by móc potem przeskoczyć do roku 1989 i dowiedzieć się jak decyzje i uczucia młodej kobiety ukształtowały jej życie. 

Annaliese na początku lat trzydziestych dwudziestego wieku zostaje żoną lekarza. Jako młoda kobieta, siedemnastolatka ma głowę pełną marzeń i nadziei o szczęśliwym życiu u boku kochającego męża i gromadki dzieci. Jej mąż, Hans, pragnie spełniać się jako lekarz i badacz. Pierwsze lata małżeństwa upływają im na budowaniu wspólnego gniazda i staraniach o dziecko. Ich życie ulega wielkim zmianom, gdy Hans zostaje skierowany do pracy w obozie w Dachau. 

Autorka w bardzo obrazowy i pełen emocji sposób szkicuje nam losy zwyczajnej młodej niemieckiej rodziny na tle przemian historyczno-społecznych jakie miały miejsce w ówczesnym czasie. Widzimy jak zmieniały się zachowania ludzi - starych znajomych, sąsiadów... Jak powoli do władzy dochodził Adolf Hitler i jak potrafił manipulować emocjami tłumu do osiągnięcia własnych celów. 

W Dachau młode małżeństwo stara się sprostać wymogom nowego państwa i wytycznych nazistowskiej polityki prorodzinnej, by posiadać dużą ilość dzieci. Gdy to się nie udaje, Hans coraz bardziej skupia się na pracy, zaniedbując żonę. 

W ich domu pojawia się nowy ogrodnik. To rosyjski więzień Aleksander. Pomiędzy nim a Annaliese nawiązuje się nić relacji. To dzięki niemu kobieta poznaje prawdę o obozie pracy i warunkach w nim panujących. Kobieta postanawia uratować więźnia.  

Nazistowskie Niemcy przeplatają się z historią Annaliese z lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Gdy jako osoba wchodząca w wiek senioralny, przeglądając gazetę trafia na fotografię mężczyzny...


Od kilku lat w Polsce (i na świecie także) mamy boom na książki o tematyce obozowej. Z początku byłam zachwycona - bo liczyłam na przybliżenie faktów historycznych, na ukazanie tego co działo się w tamtym czasie. Na obnażenie zła jakie może wykiełkować w ludzkim sercu... Niestety sporo z publikacji ukazujących się a  poruszających ten temat było jedynie romansami, z kiepsko naszkicowanym tłem historycznym. Obawiałam się, że i przy tej powieści może coś takiego się zdarzyć. Ale nie... Mimo kilku małych potknięć, uważam, że Autorka świetnie się spisała. Pisarka odwiedziła obóz koncentracyjny w Dachau oraz monachijskie Centrum Dokumentacji i Edukacji o historii Narodowego Socjalizmu. Do napisania powieści o losach Annaliese oraz Aleksandra zainspirowała ją fotografia "podczłowieka", który został stracony za romans ze swoją pracodawczynią. Nie starała się nam za wszelką cenę ukazać prawd historycznych, ale skupiła się na losach ludzi, na ich decyzjach i emocjach.

I to jest największym plusem tej powieści - ukazanie jak nasze uczynki i emocje wpływają na otaczających nas ludzi i świat. Jak jedną decyzją, słowem czy gestem potrafimy odmienić ludzki los. I czy warto być tak po ludzku, dobrym i przyzwoitym człowiekiem. 

Książka warta polecenia. I przeczytania. 


Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl


wtorek, 17 września 2024

Dziewczyna w mundurze - Agata Sawicka

Gdy byłam dzieckiem chciałam zasilić szeregi wojska. Trochę pobiegać po lesie, strzelać do celu, chodzić w spodniach - nie cierpiałam spódnic i sukienek, bo przeszkadzały w wdrapywaniu się na drzewo. Ale przede wszystkim moim wielkim marzeniem było zdobycie chusty rezerwisty. Widziałam kiedyś wspaniałą z wielkim chińskim smokiem. Chciałam identyczną. Mój tato mi w tym kibicował. Ale stwierdził też, że prawdziwi żołnierze ścielą łóżko tak by odbiła się od niego moneta (trzeba dobrze napiąć koc) i utrzymują porządek. Dałam się w to wkręcić. Zapomniał tylko dodać, że wojskowi powinni też wykazywać jakąkolwiek sprawność fizyczną. 

Gdybym spełniła swe dziecięce marzenie, to pierwsze wrażenie w szeregach armii zrobiłabym jak Sonia Dąbrowska. 

Sonia to nieśmiała nauczycielka przedszkola. Postanawia przejść szkolenie wojskowe. Spotyka ją sporo nieprzychylnych komentarzy. Brak jej sprawności fizycznej, wytrzymałości, nie odnajduje się w twardych wojskowych zasadach. Jedyną osobą, która wierzy w możliwości nowych rekrutów, a w szczególności w to, że Sonia da sobie radę, jest porucznik Aleksander Olszański. 

Do podjęcia tak radykalnych zmian w życiu, Zainspirowała Sonię historia jej prababki Luizy Grodzieńskiej. Panienki z dobrego domu, która zakochuje się w nauczycielu. W ich życie wkrada się wojna, kobieta podejmuje trudne decyzje... Jej serce wypełnia miłość, patriotyzm i chęć niesienia pomocy.


Troszkę miałam obawy, że książka okaże się romansem z lekko zarysowanym tłem historycznym. Ale... te obawy okazały się płonne. 

Książka jest podzielona na dwa etapy czasowe, skorelowane z dwoma kobietami. Czasy współczesne jak i okres wojny są opisane bardzo przejrzyście i obrazowo. Historia Soni pokazuje jak można samemu zawalczyć o siebie i swoją godność. Młoda kobieta pokazuje, ze zawsze warto walczyć o siebie i swoje marzenia. Za to losy jej prababki są dla mnie bardziej emocjonujące. Jej trudne wybory i decyzje chwytają za serce. Bo determinują one i kształtują nie tylko jej życie. Mają większy oddźwięk.

Choć losy obu kobiet są odmienne, ich życiowe decyzje pokazują jednak jak twardymi i zdeterminowanymi są kobietami. Siła charakteru staje się ważniejsza niż siła mięśni. Obie młode kobiety pokazują, że nie ważne w jakich żyje się czasach, bo honor i poszanowanie drugiego człowieka są wartościami stałymi. 

Uważam, że autorka świetnie połączyła wątki obyczajowe, miłosne losy bohaterek oraz ukazała uniwersalne wartości, którymi powinien kierować się każdy z nas.

Lektura godna polecenia.



Dziękuję Wydawnictwu Dragon za możliwość przeczytania z zrecenzowania tej publikacji. 

czwartek, 5 września 2024

Szamanka od umarlaków - Martyna Raduchowska

Dawnymi czasy byłam oczarowana polską fantastyką. I oczywiście mistrzem Terry'm Pratchett''em. W pewnym jednak momencie nastąpił przesyt i... przerzuciłam się na kryminały. Niestety przez takie nieodpowiedzialne zachowanie narobiłam sobie zaległości. nie uratowała mnie nawet praca w bibliotece - bo człowiek zna autorów, tytuły, ale treści pozostają jednak nieodkrytą tajemnicą. Moglibyśmy rzec "czarna magią".


A jeśli chodzi o magię... A właściwie jej brak, to warto przedstawić Idę Brzezińską. Dziewczyna nie ma magicznych mocy, choć urodziła się w cieszącej się poważaniem oraz szacunkiem rodzinie znanych czarodziejów. Nie pomagają sesje magiczne podczas przesileń wiosennych i zimowych. Ida nie potrafi czarować. Wszyscy są o tym przekonani. 

Jedyną osobą, która nie może się z tym pogodzić jest jej matka. Apodyktyczna a zarazem bardzo utalentowana czarownica wielokrotnie poddaje córkę testom sprawdzającym czy jej moce zostały pobudzone do życia. Nie przejmuje się uczuciami własnego dziecka. Jest skupiona na odkryciu i ujawnieniu światu, że Ida posiada moce. A ona jako matka przekazała te dobre geny. Bo tak znamienity ród nie może przecież przyznać się do takiej... "porażki". 

Ale Ida nie ma mocy. Gdyż je głęboko ukryła. Młoda dziewczyna chce sama wybrać swój losu. Powoli budzi się w niej siła, odwaga i sprzeciw wobec kształtowaniu jej życia przez osoby trzecie. Sama chce decydować o swoim wykształceniu, kontaktach społecznych, a nawet tym czy widzi zmarłych. 


Nawet jeśli nie jesteście fanami fantasy, ta powieść Was porwie. Ma ciekawą fabułę - wszyscy zawsze dążą do posiadania i pogłębiania zdolności magicznych, a my stykamy się z bohaterką, która za wszelką cenę stara się być "normalna", niemagiczna. Akcja jest warta, pełno tu zabawnych sytuacji. Oraz pecha przez duże Pe. Styl Autorki jest lekki, pełen humoru i ironii. Świetnie zostały nakreślone trzy (tak, aż trzy) główne postacie żeńskie. Każda z nich jest charakterystyczna, mocna i wyrazista. Martyna Raduchowska obrazowo i szczegółowo przedstawiła relacje matka-córka. Stawiam, że tak dobrze opisane zaburzone więzi wynikają z wykształcenia kierunkowego Autorki, która w doskonały sposób przedstawia emocje. Właściwie palety emocji, które przeżywa Ida. Wszystko jest jednak podane ze smakiem, bo powieść zachwyca swą oryginalną fabułą, ciekawym spojrzeniem na magię i siłą młodej kobiety. 


Po raz kolejny Wydawnictwo "popełniło" bardzo dobrą okładkę - świetnie nawiązuje do całości powieści. A barwione brzegi dodają jej tylko uroku, mrocznego uroku. Liczę, że w najbliższym czasie pojawią się kolejny tomy w tak samo świetnie zaprojektowanymi okładkami, by całość zdobiła mój już przepełniony regał z książkami. 


Dziękuję bardzo Wydawnictwu Mięta za możliwość odkrycia na nowo magicznego świata polskiego fantasy. 


-----

"Szamanka od umarlaków" jest wznowieniem wydanej w 2011 i ponownie w 2016 roku powieści. Ale tym razem Autorka wprowadziła drobne zmiany oraz... dodała nowe opowiadanie "Maszkarada", które uzupełnia i objaśnia nam losy Idy.