Do niewielkiego Sanktuarium w Martwiejowicach zostaje przydzielony młody wikariusz Grzegorz Wikariusz. Mocno oddany wierze, ale także social mediom, w których aktywnie promuje swoją muzyczną twórczość. Proboszcz Kos, nie jest zachwycony zmianami na parafii i mocno akcentuje swoje zasady. Jako wieloletni duszpasterz i kinomaniak preferuje raczej oddanie Bogu i pomoc zbłąkanym duszom.
Proboszcz wraz z mieszkańcami wsi przygotowuje się na przyjęcie pielgrzymów - starszych ludzi odwiedzających miejsca kultu na terenach Białorusi, Ukrainy i Polskich. Ich ostatnim przystankiem miało być rzeczone Sanktuarium w Martwiejowicach. Jednak gdy wyjazd ma się ku końcowi pielgrzymi zostają brutalnie napadnięci i obrabowani.
Kos pojawia się w szpitalu, niekoniecznie z posługą kapłańską. Próbuje odkryć odkryć okoliczności przestępstwa. Nie jest on jednak jedyny... Do sprawy zostaje przydzielony policjant z ciemną przeszłością oraz córka jednaj z poszkodowanych, wdowa po legendarnym policjancie.
W książce nie mamy jednego konkretnego bohatera. Jest jak w życiu - każdy gra tu swoją rolę. Postacie się barwne, fajnie scharakteryzowane. Mają swoją przeszłość, która rzutuje na teraźniejsze wydarzenia (ale bez wchodzenia w zbędne szczegóły), przez co stają się bardzo realne.
Akcja powieści jest wartka, pełna zwrotów akcji. Wręcz niewiarygodna, ale... No, właśnie... Powieść "Opus Dei" jest oparta na prawdziwych wydarzeniach! Co dodaje jej dodatkowej pikanterii. Historia przedstawiona przez Jakuba Ćwieka zmusza na niejako do refleksji nad dobrem i złem. Oraz całą szarą masą pomiędzy.
Powieść czytałam na zmianę - rano w wersji papierowej (wstyd przyznać, że kupionej na urodziny jesienią), a wieczorem jako audiobooka. I jak jestem wielką fanką słowa pisanego, tak w tym wypadku przyznam, że Filip Kosior jako lektor zrobił mega robotę.
Czy powieść ma minusy? Oczywiście. Jest za krótka. A czytając ją w komunikacji miejskiej albo parskałam (uwielbiam ironie autora) albo stroiłam miny, czym zwracałam na siebie uwagę. Ale było warto. Potrzebowałam odmiany literackiej i to był świetny wybór.