Ale życie Tereski nie oszczędza. Lubi wyskoczyć z jakąś niespodzianką. I już na miejscu pojawiają się pierwsze problemy - awanturujący się mężczyzna żądający zamiany domków w kurorcie, nietrafiona maseczka krzyżująca wypoczynek mamusi i "zbrodzień". Jeszcze dokładnie nie wiadomo, co zrobił, bo zwłok nie widać, ale warto powęszyć.
Oto przed Wami druga część przygód Tereski Trawnej - kobiety pełnej werwy i wigoru, której nie straszny żaden przestępca. Ani trup. Choćby trudny do znalezienia. Wraz z rodziną tropi poczynania biznesmena, zwanego przez nią Żelingtonem. Jego nocne eskapady, dzienne wojaże, podstępne wypytywanie jego córki to tylko ułamek tego czym zaprzątają "wypełniają" sobie czas panie zamiast korzystać z nieocenionych uroków spa. Finał mozolnej pracy śledczej zaskakuje. Nie tylko bohaterki powieści, ale także czytelnika.
"Efekt pandy" to świetnie napisana komedia kryminalna, pełna zwrotów akcji, okraszona humorem, ciętymi acz błyskotliwymi dialogami. Intryga sensacyjna została bardzo dobrze poprowadzona - już nam się zdaje, że wiemy co się wydarzyło, znamy podejrzanego, a jednak na sam koniec Autorka robi nam psikusa.
Bohaterki stworzone przez Martę Kisiel są charakterne, silne i pełnowymiarowe. Z takimi kobietami, tylko konie kraść. Albo szukać trupów, co kto woli. Jednak postacią, która rozbrajała mnie najbardziej, oprócz Tereski oczywiście, jest jej matka Briżit. Ekscentryczna dama, która nałogowo przeplata ze sobą język francuski, rosyjski i polski wzbudzając tym niepokój wśród obsługi kurortu.
Na książce powinno widnieć ostrzeżenie - "Nie czytać w komunikacji miejskie". Niekontrolowane chichranie się w miejscach publicznych, bywa zaskakujące. Dla wszystkich.
Dziękuję Wydawnictwu Mięta za egzemplarz recenzencki książki Marty Kisiel. Jak zwykle wyczuwacie moje potrzeby czytelnicze i idealnie trafiacie z książkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz