piątek, 6 września 2019

Niebieskie pigułki - Frederik Peeters

Komiks jest autobiograficznym dziełem. Ale nie jak w przypadku publikacji Guy'a Delisle podanych w lekkiej formie ze szczyptą ironii. O nie. Tu mamy większy kaliber dzieła. 

Główny bohater spotyka co jakiś czas dawną znajomą. U obojga zmienia się sytuacja życiowa. Po pewnym czasie i kilku przypadkowych spotkaniach zaczynają się spotykać. Dziewczyna wyjawia mu swój sekret. Ona i jej synek są nosicielami wirusa HIV. Widać u bohatera wahanie, strach, obawę... ale także rodzące się uczucie i chęć budowy związku. Przy całej skomplikowanej sytuacji - choroba, nawiązanie relacji z dzieckiem, pokonanie strachu i uprzedzeń swoich i otoczenia, jest to komiks przepełniony optymizmem, pełen ciepłych uczuć i nadzieją. Nadzieją na możliwość posiadania aktywnego i pełnego życia będąc nosicielem HIV.

Akurat ta pozycja jest drugim wydaniem wzbogaconym o dodatkowe plansze.  I myślę, ze one robią tu dodatkową robotę na plus. Są komentarzem już dorosłych dzieci do sytuacji sprzed lat.

Jestem zachwycona tym komiksem. To publikacja do której chce się wracać. Bardzo mocno czuć rys osobisty, biograficzny. Automatycznie niektóre zagadnienia odnosi się do siebie...
Mamy w niej mnogość tematów - począwszy od choroby - stereotypów i faktów na temat HIV, porad lekarskich, czy też zwykłych rozmów; kończąc na budowaniu relacji między kobietą a mężczyzną oraz między nowym mężczyzną a dzieckiem. Wszystko jest pokazane w subtelny sposób, bez "napinki" i moralizatorstwa. Brak tu oceniania. Za to pełno empatii i życzliwości do drugiego człowieka. 
Ilustracje są wykonane czarną kreską. Dość oszczędnie. Ale pasują tu idealnie.
Nic tylko brać w łapki i czytać, a potem rozmyślać. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz