Czy ja już mówiłam, ehhh pisałam, że uwielbiam książki dla dzieci i młodzieży? Tak...? To powtórzę. Uwielbiam publikacje skierowane do młodszych Czytelników - są zabawne, zwariowane, z morałem (lub bez), posiadają cudowne ilustracje a przede wszystkim zwracają nam dorosłym uwagę na rzeczy, o których już zapomnieliśmy. Przypominają nam co jest ważne w życiu i na czym powinniśmy się skupić.
Tym razem zachęcam do czytania i oglądania trzeciej już części publikacji z cyklu Niesamowitych przygód dziesięciu skarpetek. W najnowszej książce przez dziurę pod pralką (tak, nadal nikt nie "załatał" tej dziury! I całe szczęście) ucieka czarna skarpetka frotte. Ucieka przez smutnym losem - nie chce trafić do śmieci, gdyż jest egzemplarzem "bezparowym". Przez zawirowania losu i swój głód trafia na okręt. Dzięki pomocy pająka zdobywa szalupę, w której chce opłynąć świat. Z każdą kartką dajemy się wciągać coraz bardziej w losy zwykłej skarpety. Z rozdziału na rozdział przybywa członków załogi, mnożą się wrogowie i... robi się coraz straszniej. Czy skarpetki poradzą sobie na otwartym morzu? I kim tak na prawdę jest Czarna Frotte?
W skarpetkowych przygodach Autorka przemyca sporo historii i nauki - pojawia się Pinkerton, nawiązanie do trzech muszkieterów (wór za skarpetkę) czy odrobina astrologii. Ale ważniejsze jest to, że w lekki i zabawny sposób mówi się o zagrożeniach współczesnego świata i recepcie na całe to "zło". Nie, nie mówię o przygodach, korsarce i szaleństwie. Mam na myśli przyjaźń i życie w zgodzie z samym sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz