Przyznaję bez bicia, że książki Marty Obuch działają na mnie odstresowująco. Nie jest to literatura faktu czy reportaże, które trzeba mieć na półce... Mamy tu do czynienia z obyczajową publikacją, z wątkiem kryminalnym i miłosnym. Ale warto czasami poczytać takie pozycję, bo pośmiać się i zapomnieć o szarej rzeczywistości.
Patrycja główna bohaterka - to kobieta po przejściach. Brzmi to okropnie, ale... znów została singielką, jest związana z ex kredytem mieszkaniowym, mieszka u swojej chorej ciotki, a teraz ma zostać damą do towarzystwa. Dobrze, może i szaleję za bardzo... Czy asystentka i opiekunka w jednym brzmią lepiej? W każdym razie szanowana pani doktor językoznawstwa ma zajmować się starszym panem - profesorem sztuki. Zygmunt Tofel jest zachwycony młodą asystentką, jej strategia szachową i koniec końców proponuje jej przeprowadzkę do willi. A w domu na Zajączka robi się małe poruszenie - ktoś się wprowadza, ktoś się włamuje a przede wszystkim ktoś ginie. Co z tym wspólnego ma pszczyńska księżna Daisy i Frida Kahlo? Jak rozwiążą się sprawy głównych bohaterów? Sprawdźcie sami.
Akcja warta, pełna zwrotów akcji. Dużo humoru, bo to komedia kryminalna z uczuciem w tle. Wszystko składa się na dobrze napisaną powieść, która umili wieczór. Tym wolniej pożerającym książki Czytelnikom, może dwa wieczory.
Plusem, oczywiście dla mnie, jest fakt, że akcja publikacji Marty Obuch rozgrywa się w Katowicach. W mieście w którym pracuję i znam (albo tak mi się wydaje). Bawią mnie mało prawdopodobne zwroty akcji, niesamowite przypadki i cudowne rozwiązania. Bo każdy chciałby w życiu umieć tak "lekko" rozwiązywać problemy. Aha, pojawia się również postać policjanta Marchewki, znanego z wcześniejszych publikacji Autorki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz