czwartek, 11 kwietnia 2019

Córka króla moczarów - Karen Dionne

Książka wydana w serii Gorzka Czekolada, to samo już gwarantuje pewną jakoś, dobrą literaturę i mile spędzony wieczór. Czytając ją miałam skojarzenia z Pokojem Emmy Donoghue, tyle że narratorem jest
dziecko. Właściwie dorosła kobieta, żona, matka dwójki córek. Sama także jest córką. Jej ojcem jest porywacz, morderca, tytułowy król moczarów. Helena Pelletier ukrywa swoje pochodzenie przez społecznością. Chociaż bywa także na swój sposób dumna, że potrafi polować, wytropić ślady. Tego wszystkiego nauczył ją jej bohater z okresu dzieciństwa - tata. 
Opowiadana historia podzielona jest na dwa czasy. W czasie obecnym Helena dowiaduje się, że ojciec uciekł z więzienia. Jej przeszłość wypływa na światło dzienne. W czasie przeszłym narratorka zabiera nas na mokradła, gdzie wiodła szczęśliwe życie u boku ojca i podporządkowanej matki. Z czasem na tym obrazie pojawiają się rysy - nie każdy rodzic bije, zabrania się oddalać, gwałci i dręczy. 
Helena postanawia chronić swoją rodzinę. Chce wytropić ojca, zanim on znajdzie ich.

Świetna książka. Trzyma w napięciu. Bardzo dobrze, że nakreślona jest psychika dziecka - miłość do rodzica, zachwyt nad jego umiejętnościami, podziw jakim darzymy naszych idoli. A z drugiej strony brak zrozumienia dla matki, która nic nie potrafi - siedzi w domu, gotuje, robi tylko to, co jej każe ojciec. Widzimy jak dziewczynka chce odkrywać świat, poznawać innych ludzi, nawiązywać relacje, rozwijać się. Wraz z wiekiem zaczyna zauważać, że ojciec, którego chce naśladować nie jest dobry we wszystkim. Pojawiają się drobne elementy buntu, samodzielnego myślenia. 
Jestem zachwycona książką. Czas poświęcony na lekturę uważam za owocnie spędzony i mimo, że to thriller zmusza to myślenia o relacjach rodzic - dziecko.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz