26 kwietnia 1986 roku nastąpiło rozerwanie i pożar reaktora nr 4 w elektrowni jądrowej. Wielka tragedia, w której bezpośrednio zginęło 31 osób (pracowników), ponad 200 zachorowało na chorobę popromienną. Stworzona także zamkniętą strefę ochronna w promieniu 30 km, ewakuowano mieszkańców - ponad 350 tysięcy ludzi.
Znając historię, dostaje komiks w rękę i mam... pewne obawy czy warto otwierać tą publikację.
Warto. Na pierwszych kartach mamy ogólny zarys historyczny, co mniej wtajemniczonym pomoże zrozumieć zawarte w nim treści, a tym wtajemniczonym przypomną kilka faktów.
Cała publikacja podzielona jest na trzy części. Poznajemy historię "staruszków" żyjących sobie spokojnie na wsi, wspominających córkę mieszkającą w mieście. Żyją spokojnie, opiekując się sobą nawzajem. Widzą wybuch... Martwią się w rodzinę. Gdy przychodzą służby odpowiedzialne za ewakuację mieszkańców, proszą tylko by nie burzyć ich domu. Wracają po niedługim czasie...
W części drugiej "spotykamy" młodą kobietę w ciąży i z małym synem. Jej mąż pracuje w elektrowni, jak większość osób z miasteczka Prypeć. Chłopczyk czeka... za kilka dni otworzą lunapark i ruszy wielka karuzela. Nagle dochodzi do tragedii... Chwila niepewności, braku informacji, a później nakaz opuszczenia strefy.
W ostatniej części mamy powrót - chłopiec już dorósł i przyjeżdża wraz z siostrą do swojego miasta z dzieciństwa. "Poszukuje" swoich rzeczy, wspomnień...
Cały komiks przesycony jest niepewnością, czekaniem i tęsknotą. A mimo wszystko jest pełen ruchu - ucieczki, chęci do życia. Przez całą historię pojawia się karuzela - widmo szczęścia, które nie nastąpiło; tej nadziei na lepsze jutro, która niestety nie doczekała się spełnienia. Sam wybuch przedstawiony jest w sposób delikatny i stonowany, Autorzy nie epatują tragedią nie robią show.
Bardzo ważne treści. Bardzo ważny komiks. Świetna kreska - oszczędna, nie przytłaczająca, idealnie wpisująca się w ludzką tragedię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz