Nie jestem pewna czy to nie bardziej książka dla rodziców niż dla dzieci. Bo czy nam dorosłych, poważnym i ułożonym ludziom od czasu do czasu nie chciało się wszystkiego rzucić i gdzieś uciec? Niekoniecznie w Bieszczady. Ale na przykład w Tatry.
Na podobny pomysł wpadł Pan Tygrys. Ma już dość eleganckiego, nieco sztywnego miasta pełnego szykownych dam i kulturalnych dżentelmenów. Daje się ponieść emocjom, zapomina o swoich manierach i... Zobaczcie sami co wymyślił.
Książka składa się głównie z ilustracji, tekstu jest tu bardzo mało. Publikacja skierowana jest jednak do młodszego Czytelnika, który bardziej chłonie obraz. A gdyby potrzebował tłumaczenia zachowań zwierząt, jest od tego rodzic.
Akcja jest wartka i zaskakująca. Autor wybija nas z utartej, zastanej perspektywy. Pokazuje, że zmiana może być dobra. Pochwala tolerancję, chęć odkrywania własnej drogi i... dzikość. Graaaauuuu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz