Poznajemy chłopca, który ciągle tworzy. Sztukę zauważa wszędzie, inspirują go wszystkie rzeczy w otoczeniu. Tylko mama nie podziela jednak zapału malucha. Chłopiec ma jednak chytry plan stworzenia wielkiego (na prawdę wielkiego) arcydzieła, który wywoła uśmiech na twarzy mamy.
W książce widzimy dziecięcą radość w tworzeniu i poznawaniu otaczającego świata. A świat dorosłych wygląda na nudny, uporządkowany i niestety... mama jest osobą, która nie pozwala "bałaganić". My mamy czasami już tak mamy, niestety. W szarej rzeczywistości zaczynamy gubić w co ważne. Zakończenie książki jest otwarte - co daje nadzieję na uśmiech rodzicielki.
Lekko zwariowana opowieść Marty Altes, ukazuje nam, że sztuka jest wszędzie i każdy może ją odkrywać. Książka ma też drugie dno... dostrzegą je dorośli.
W książce widzimy dziecięcą radość w tworzeniu i poznawaniu otaczającego świata. A świat dorosłych wygląda na nudny, uporządkowany i niestety... mama jest osobą, która nie pozwala "bałaganić". My mamy czasami już tak mamy, niestety. W szarej rzeczywistości zaczynamy gubić w co ważne. Zakończenie książki jest otwarte - co daje nadzieję na uśmiech rodzicielki.
Lekko zwariowana opowieść Marty Altes, ukazuje nam, że sztuka jest wszędzie i każdy może ją odkrywać. Książka ma też drugie dno... dostrzegą je dorośli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz