Pani Moniki chyba nie trzeba nikomu przedstawiać.
Książka MWL
jest dwuwątkowa - część dzieje się obecnie, część w dość dalekiej
przeszłości; dotyczy też dwóch osób - dziewczynki z Grodźca (obecnie to
dzielnica Będzina) i Claire z Bretanii. Claire to młoda kobieta, która
postanawia zmienić swe życie - poświęca się sztuce - ze srebra i kamieni
szlachetnych produkuje duszki - korrigany oraz tkała płaszcze. Przez
specjalnych wysłanników z Polski dowiaduje się, że ma innego ojca
biologicznego niż do tej pory zakładała.Dziewczyna opuszcza swą wyspę i
rusza w Karkonosze. Elżunia to mała dziewczynka, która w czasie II wojny
światowej mieszka z rodzicami w Zagłębiu (ludzie nie mylić tego ze
Śląskiem!), z którego zostaje wbrew sobie zabrana.
Autorka
w sposób delikatny i pełen uczucia kreśli nam główne postacie. Przyznam
jednak, że większą ciekawość wzbudziła we mnie Elżunia i jej losy
polsko-niemieckiego dziecka.
Nie będę odkrywać rąbka (nawet rożka) tajemnicy. Książka jest świetna i bardzo trudno się od niej oderwać.
Recenzja z 2013 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz