Tytus
Grójecki wyjeżdża na wakacje do dziadków do wsi Głuszyce. W lesie kryje
się zło. Granica jest coraz bardziej krucha, a strażnicy bezradni.
Zaczynają ginąć ludzie. To miały być najnudniejsze wakacje tysiąclecia.
Kto mógł przypuszczać, że „bezsensowna aktywność na świeżym powietrzu”
u nadpobudliwej babci zmieni się w mroczną przygodę? Zabawna
historia z dreszczykiem, ot po prostu dobra porcja
fantastyki.
Nie mogę się doczekać dalszych losów Tytusa.
Recenzja z 2011 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz