Sprawiedliwość owiec autorstwa Leonie Swann
to powieść lata 2006. Jak informuje nas podtytuł jest to -
filozoficzna powieść kryminalna. I jak przystało na taką zaczyna się od
zabójstwa (?):
- Jeszcze wczoraj był zdrowy - powiedziała Matylda, nerwowo strzygąc uszami
- To nie ma nic do rzeczy - zauważył Sir Ritchfield, najstarszy tryk w stadzie. - Nie umarł na chorobę. Szpadel to nie choroba. Pasterz leżał w bujnej irlandzkiej trawie obok stodoły. Leżał i ani drgnął.
Inteligentna, dobrze napisana i dowcipna krytyka ludzi widzianych oczami owiec. Niektóre owcze stwierdzenie skłaniają do przemyśleń - „żadna owca nie może opuścić stada” choć z drugiej strony „samotność ma swoje dobre strony”. Jedynym malusim minusem książki są momentami przydługie wywody filozoficzne. Ale muszę dodać, że głupiutkie myślenie owiec i ich analiza sytuacji mają w sobie dużo uroku...
Polecam na wieczór. Niekoniecznie przy kominku.
- Jeszcze wczoraj był zdrowy - powiedziała Matylda, nerwowo strzygąc uszami
- To nie ma nic do rzeczy - zauważył Sir Ritchfield, najstarszy tryk w stadzie. - Nie umarł na chorobę. Szpadel to nie choroba. Pasterz leżał w bujnej irlandzkiej trawie obok stodoły. Leżał i ani drgnął.
Inteligentna, dobrze napisana i dowcipna krytyka ludzi widzianych oczami owiec. Niektóre owcze stwierdzenie skłaniają do przemyśleń - „żadna owca nie może opuścić stada” choć z drugiej strony „samotność ma swoje dobre strony”. Jedynym malusim minusem książki są momentami przydługie wywody filozoficzne. Ale muszę dodać, że głupiutkie myślenie owiec i ich analiza sytuacji mają w sobie dużo uroku...
Polecam na wieczór. Niekoniecznie przy kominku.
Recenzja z 2011 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz