Ojciec głównego bohatera był magiem. A Lancelot karnie został wcielony
do batalionu, za winy ojca, i skierowany na skraj ziemi niczyjej.
Mam mieszane uczucia co do tej pozycji. Nie pochłonęłam jej w ciągu jednego wieczoru, przejazdu pociągiem... Nic z tych rzeczy. Męczyło mnie napchanie jej opisami broni. W dodatku jak z gier komputerowych. Trochę naiwna historia.
Ale.. ale... Wciągnęłam się. Kibicowałam bohaterowi - trochę ograniczony, jednak z przebłyskami intelektu, romantyzmu i delikatności...
Książka tylko dla fanów tego gatunku. I najlepiej płci męskiej
Wielkim nieporozumieniem jest dla mnie porównywanie pisarza do naszego Sapkowskiego. Ani te klimaty, ani te historie...
Mimo wszystko "Bez litości" tego autora było sto razy lepsze.
Mam mieszane uczucia co do tej pozycji. Nie pochłonęłam jej w ciągu jednego wieczoru, przejazdu pociągiem... Nic z tych rzeczy. Męczyło mnie napchanie jej opisami broni. W dodatku jak z gier komputerowych. Trochę naiwna historia.
Ale.. ale... Wciągnęłam się. Kibicowałam bohaterowi - trochę ograniczony, jednak z przebłyskami intelektu, romantyzmu i delikatności...
Książka tylko dla fanów tego gatunku. I najlepiej płci męskiej
Wielkim nieporozumieniem jest dla mnie porównywanie pisarza do naszego Sapkowskiego. Ani te klimaty, ani te historie...
Mimo wszystko "Bez litości" tego autora było sto razy lepsze.
Recenzja z 2009 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz